Niepełnosprawność nie jest schowana w szufladce z rzeczami łatwymi i przyjemnymi. Nie jest także tematem często poruszanym, również w książkach. Wciąż od niej uciekamy, starannie omijamy ją szerokim łukiem. Pewne niedyspozycje niektórych osób są bardzo często wyśmiewane przez młodzież. Czas, aby troszkę o tym porozmawiać.
Kiedy pada słowo „rodzina”, najczęściej wyobrażam sobie mamę i tatę wychowujących z troską i miłością swoje uśmiechnięte dziecko. Niestety, to tylko moja wyobraźnia podpowiada mi takie miłe i piękne obrazy. Relacje w wielu rodzinach mogą wyglądać trochę inaczej.
Bystrzak ma dwadzieścia dwa lata. Mimo tego, że ukończył już wystarczającą ilość wiosen, aby zrobić kroki w stronę dorosłości, wciąż chodzi z pluszowym królikiem w ręku, zdarza mu się pomylić soczek z alkoholem i dość często buduje namiot z kołdry i koca. A to dlatego, że jego rozum zatrzymał się poziomie trzylatka. I wygląda na to, że pozostanie już tak na zawsze. Chłopiec nie wie, że jest pewnego rodzaju kłopotem. Kłopotem dla swojego młodszego brata, siedemnastoletniego Klebera. Kleber marzy o tym, aby ukończyć liceum z wzorowym wynikiem, przeprowadzić się do własnego mieszkania, rozpocząć studia i znaleźć miłość w postaci ciekawej kobiety. Ale niestety, musi opiekować się swoim bratem. W sumie nawet nie musi, lecz chce. Chce, ponieważ wie, że gdy tego nie zrobi, tata wyśle Bystrzaka do zakładu dla upośledzonych umysłowo, gdyż nie ma zamiaru się nim zajmować. Teraz ułożył sobie życie z nową osobą, a już wkrótce ponownie zostanie ojcem. A mama? Oj, to przykra historia.
Kleber postanowił, że opuści dom rodzinny. Oczywiście razem z Bystrzakiem. Robi to przede wszystkim dlatego, że ma dość braku zrozumienia ojca dla Bystrzaka. Tata nie chce uświadomić sobie, jaką krzywdę wyrządza synowi traktując go w ten sposób. Siedemnastolatek stanowczo się temu sprzeciwia. Bracia wyprowadzają się do ciotki, której Bystrzak wciąż prawi „komplementy” dotyczące zapachu, głosu i wyglądu. Któregoś dnia Kleber dostrzegł ogłoszenie dotyczące wynajmu mieszkań ze współlokatorami w Paryżu. Nie zastanawiał się ani chwili dłużej, zadzwonił pod numer telefonu wyraźnie zaznaczony na plakacie. W rozmowie telefonicznej podał się za starszego z braci. Nie wspomniał nic, a nic, o niepełnosprawności umysłowej.
Nadszedł dzień oględzin mieszkania. Już po przekroczenie progu Kleber wiedział, że jest to miejsce odpowiednie do osiedlenia się na długi czas, a już na pewno o niebo lepsze od domu ciotki. Współlokatorzy także wydawali się być niezwykle mili i życzliwi. Decyzja została podjęta! Kilka dni później Bystrzak i Kleber przejęli dwa ostatnie pokoje w mieszkaniu. I tym samym poznali Arię, Emmanuela, Corentina i Enza. Ostatnia trójka, choć nie mówiła tego głośno, była przekonana, że nowi mieszkańcy wprowadzą duże zamieszanie i niepotrzebny chaos. Aria była innego zdania. Sądziła, że trochę urozmaicenia codzienności nie zaszkodzi.
Pierwsze dni przebiegały bardzo sympatycznie. Problem pojawił się dopiero później. Kto przypilnuje Bystrzaka, kiedy Kleber będzie w szkole? Bystrzaka, który rozbija telefony, aby sprawdzić, czy mieszkają w nich „dzidziki”. Bystrzaka, który niekiedy biega po domu bez ubrań. Kleber długo nie mógł znaleźć odpowiedzi na to pytanie. W końcu postanowił, że poprosi o zaopiekowanie się bratem Enza. Enzo niespodziewanie nawiązał z Bystrzakiem tajemniczą więź. Niby wcale nie spędzali ze sobą czasu, a jednak coś ciągnęło ich do siebie. Można wyczuć to choćby po sposobie zwracania się do siebie. Enzo stwierdził, że będzie rzucał okiem na Bystrzaka. I tak też było. Wygodnie rozsiadł się na kanapie oddając się swojej pasji, a jednak co chwilę zerkał na nowego współlokatora.
Jednak bardziej od opiekowania się Bystrzakiem, Enzo interesował się dziewczynami. Był ogromnie zauroczony współlokatorką, która miała już swojego chłopaka. Za wszelką cenę chciał jej zaimponować. Niekiedy tracił rozum i zachowywał się niezbyt mądrze. Któregoś dnia nie zgodził się na opiekę nad 22-latkiem. A Bystrzak przecież nie mógł zostawać sam w domu. Po lekcjach Kleber chciał spędzić choć chwilkę z Beatricé lub z Zahrą… I znowu zaczynają się schody. Strome górki młodzieńczego życia.
Basta! Więcej Wam nie zdradzę. Wiem, powtarzam się niczym zadarta płyta, ale radość z czytania i poznawania nowych wątków książek jest bezcenna. „Bystrzak”, bo taki nosi tytuł dzisiejsza pozycja, to opowieść o relacji z osobami ciut innymi niż my, o pierwszych samodzielnych krokach sunących w dorosłość, o szybszych i gorętszych uderzeniach serca. To książka kierowana do moich rówieśników, a nawet pokusiłbym się o stwierdzenie, że dla nastolatków ciut starszych. Dla dorosłych także. Bo z wymienionymi wcześniej rzeczami spotykają się przecież nie tylko młodzi ludzie.
Marie-Aude Murail. To w głowie tej właśnie pani pojawiły się przemyślenia związane z brakiem tolerancji w świecie dzieci i dorosłych. Postanowiła napisać książkę, która, a nuż widelec, coś zmieni. Byłoby świetnie, gdyby każdy z nas potrafił w odpowiedni sposób podejść do takich osób. Niekiedy trzeba się wykazać cierpliwością i zrozumieniem, ale w wielu przypadkach choćby uśmiech za pomoc jest bezcenny.
Czytając „Bystrzaka” także nieraz się uśmiechniecie. Po tę książkę trzeba sięgnąć, koniecznie!