Sprzątanie, gotowanie obiadu, kupowanie nakręcanej lalki lub makaronu, branie udział w szkolnej zabawie – dla dorosłej kobiety są to rzeczy proste. Dla pani Flakonik też były to rzeczy łatwe, choć czasami była malusieńka jak flakonik na ocet lub oliwę. Pani Flakonik to zwariowana staruszka, która na bank normalna nie jest. No bo przecież, jaka normalna starsza pani zamieniłaby się np. w Calineczkę, flakonik? Oczywiście żadna.
„- Proszę bardzo, może pani pozwoli – mówiła Ania, częstując swego gościa okrągłym ciasteczkiem z dziurką.
– Bardzo dziękuję – rzekła pani Flakonik i wsadziła głowę w dziurkę”. Kobieta naprawdę wpada na zaskakujące pomysły. Kto by pomyślał, żeby przejechać się na kocie? Maleńka pani Flakonik! Bachnąć o podłogę zawinięta w kołdrę jak naleśnik? Maleńka pani Flakonik! Polecieć na sójce na „Wielki Festiwal Wron”? Maleńka pani Flakonik! Udawać nakręcaną lalkę? Maleńka pani Flakonik!
Obowiązki domowe nie sprawiały staruszce dużego trudu, bo miała kilku sprzymierzeńców. A byli nimi: myszy, kot, pies, deszczowa chmura, wiatr, słońce, miska i patelka. Niektórym osobnikom pani Flakonik musiała lekko podkręcić poziom irytacji, jednak gdy to zrobiła… poszło gładko, jak po maśle!
Można zostać królową wron? Chyba tylko w zabawach dzieci. Główna bohaterka książki Alfa Prøysena została królowa wron (i to naprawdę!). Lub też stała się nakręcaną lalką, jako fant na loterii na szkolnej zabawie. A jakie było zamieszanie! Przeczytajcie tę świetną książkę. Po pochłonięciu jej poznacie więcej przygód i problemów państwa Flakoników.
Książka jest dedykowana cztero, pięcio-letnim dzieciom, ale nastoletnich lub dorosłych czytelników też może rozbawić i wciągnąć w całości razem z głową, sercem i brzuszkiem. Dlaczego też brzuchem? Brzuchem, bo pan Prøysen też tam wspomniał o jedzeniu. Choćby wtedy, kiedy pani Flakonik robiła naleśniki, gdy Ania poczęstowała kobietę ciasteczkiem z dziurką oraz przy gotowaniu makaronu przez starszą panią.
Słysząc, że pani Flakonik jest maleńka jak flakonik na ocet lub oliwę, wyobrażamy sobie, iż wygląda ona zupełnie inaczej niż na ilustracjach Krystyny Witkowskiej. Pani Krystyna przedstawiła tę książkę w innych barwach aniżeli pan Alf swój tekst. Razem ich praca tworzy jednak jedną, zgraną całość. Obrazki w tej książce przypominają mi bajkę „Filemon i Bonifacy”.
Z języka norweskiego na zrozumiały dla polskich dzieci język przełożył pan Andrzej Nowicki. Z tą lekturą łączą się jednak cztery nazwiska, a są nimi Prøysen, Witkowska, Nowicki oraz oczywiście Flakonik.
Zgodnie z regułą – tytuł: Maleńka pani Flakonik; napisał: Alf Prøysen; zilustrowała: Krystyna Witkowska; przetłumaczył: Andrzej Nowicki.
Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2014