Zapewne większość z Was zna już Amelię Bedelię. Wiecie, że to szalona gosposia, która wszystkie polecenia traktuje bardzo dosłownie. Ci, którzy czytali lub słyszeli o Amelii Bedelii wiedzą również, że dyspozycje państwa Rogers wykonuje sama. Tym razem tak nie było! Z pomocą nadszedł kuzyn Alcolu!
Jak to w każdy wtorek, do pani Rogers przychodzą koleżanki. Zwykle szydełkują i rozmawiają. Lecz tego wieczoru miało być ciut inaczej. Dziś pani Rogers ze swoimi koleżankami miały oblewać zaręczyny panny Almy. To przyjęcia jest bardzo wyjątkowe dla pani Rogers oraz jej koleżanek. A co więcej, to przyjęcie niespodzianka!
Amelia swą pracę zaczęła od zrobienia lodów czekoladowych. Ale jeszcze wcześniej wytłumaczyła kuzynowi, jak zająć się żywopłotem tak, aby inni podziwiali owoce jego pracy. To proste! Trzeba tylko wyjąć pudełko suszonych śliwek i nakładać je pojedynczo na gałązki! No proszę, jakie piękne owoce pracy!
Jeszcze przed przygotowywaniem przyjęcia niespodzianki, pan Rogers przyszedł do domu z porcją świeżych ryb. Amelia Bedelia miała je obłożyć lodem! Jakie szczęście, że właśnie skończyła robić lody czekoladowe!
Następnie Amelia wraz z kuzynem Alcolu przeleciała żelazkiem po obrusie, włożyła kwiaty cięte do dużej wazy i pięknie ułożyła prezenty. Ale nie było przecież oblewania panny Almy! Tym razem także się nie zawiedliśmy! Amelia Bedelia zapewniła nam zapas śmiechu na dłuższą chwilę. Pomocnicy państwa Rogers ubrali stroje kąpielowe, a potem wzięli wąż ogrodowy. Odkręcili wodę i skierowali wprost na pannę Almę! W ten właśnie sposób Alcolu i Amelia oblewali jej zaręczyny.
O jak dobrze, że nasza gosposia ma rękę do wypieków słodkości! Inaczej byłoby bardzo źle! Domyślacie się, co tym razem upiekła Amelia Bedelia? Podpowiem Wam – to na pewno nie tort cytrynowo bezowy ani szarlotka. I jeszcze coś! Potrawa została podana z lodami!
Myślę, że nie starczyłoby nam życia, aby klaskać panu Mannowi za ten równie genialny przekład! Ci, którzy mają teraz czapki na głowach koniecznie muszą je zdjąć. Ci, którzy ich nie mają, muszą po prostu je założyć, a następnie zdjąć. Czyli w skrócie 'czapki z głów’. Bombastyczny facet z tego pana Wojtka!
Tym razem ilustracje do książki Peggy Parish nie wykonał Fritz Siebel, lecz Barbara Siebel Thomas! Muszę przyznać, że charakter obrazków niesamowicie podobny! A nawet zastanawiałam się, czy ktoś nie przekręcił imienia i nazwiska ilustratora dwóch pierwszych części z serii o Amelii Bedelii!
Dużo razy zostaliście dziś oblani (oczywiście pomijając deszcz)? No bo dzisiaj Śmigus Dyngus! Przypuszczam, że panna Alma ma już dość jakiegokolwiek oblewania!