młodzież

Bliżej już się nie da – czyli słowa miłości

Udostępnij:

Jeśli zapytacie się kogokolwiek o trzy najważniejsze rzeczy w życiu, jestem niemal przekonana, że usłyszycie słowo „miłość”. Ludzie kochają być zakochani. Chcą dzielić z kimś swoje wspomnienia, trzymać kogoś za rękę, kłaść głowę na czyichś kolanach oraz dawać i otrzymywać górę wsparcia. Chcą spierać się o ulubiony palnik w kuchni, robić razem pranie, łaskotać się pod pachami i chodzić do warzywniaka po składniki na zupę. Chcą mieć osobę, która wysłucha, zrozumie i doradzi. Każdy chce kochać i być kochany. Niezależnie od wieku. Mimo to mam wrażenie, że rozmowy o nastoletniej miłości przychodzą nam z niemałym trudem. W szczególności, jeśli chodzi o miłość tęczową. A przecież miłość nie ma płci – absolutnie każda potrafi być pięknym uczuciem! Udowodnić to Wam? Nie ma sprawy. Pozwólcie, że przedstawię Wam dwóch chłopaków – Jensa i Edora.

Jensa da się rozpoznać nawet z kilometra. Trudno przeoczyć jego potężny wzrost i ogniste włosy. Swoim wyglądem raczej nie przypomina troskliwego i empatycznego, ale kiedy pozna się go nieco lepiej, nie sposób nie dostrzec jego dobrego serca. Kiedy Jens potrzebuje chwili dla siebie, zakłada kask i wsiada na motocykl. Wtedy może dać upust emocjom i uwolnić swoje myśli. A teraz skrywa ich w sobie całkiem sporo. I chodzi mi tutaj zarówno o emocje, jak i o myśli. Jens od wielu lat przyjaźni się z Niklasem. Łączą ich wspólne wspomnienia i… nie, niestety nie miłość, chociaż Jens bardzo by tego chciał. Za każdym razem, gdy patrzy na Niklasa i Gunn, jego dziewczynę, czuje wyraźny ból. Bardzo często chodzi do toalety, lecz nie dlatego, że potrzebuje. Po prostu nie może znieść szczęścia swojego przyjaciela. Cierpi, siedząc obok Niklasa obejmującego Gunn. Jens chce o tym powiedzieć rodzicom. Jednak nie jest pewny ich reakcji. Boi się wielu rzeczy, ale tej najbardziej ze wszystkich.

Zapewne jesteście ciekawi, co zrobili rodzice Jensa, dowiedziawszy się, że ich syn zakochał się w swoim przyjacielu. Musicie mi wybaczyć – tego Wam nie zdradzę. Natomiast opowiem Wam, co wydarzyło się ciut później. Jens uzmysłowił sobie, że tak naprawdę nie zna samego siebie. Stwierdził, że potrzebuje odpoczynku od swojego otoczenia, w tym od rodziców i Niklasa. Siedemnastolatek postanowił na kilka dni odwiedzić najbardziej kolorowego i szalonego człowieka, jakiego kiedykolwiek poznał. Wiedział, że on okaże mu wsparcie. On, czyli wujek Torstein, brat mamy. Jens szybko się spakował i z podekscytowaniem czekał na następny dzień. Cieszył się nie tylko z wizyty u wujka, ale także z odwiedzin miejscowości, w której mieszkali jego dziadkowie. To miejsce zawsze przypominało mu o miłych chwilach. O obiadach babci i opowieściach dziadka. Teraz miejsce dziadków zajęli wujkowie. Wujek Torstein i wujek Phil, którzy swoim szczęściem i radością mogliby obdarzyć kilkanaście osób.


Kiedy Jens był mały, sto sześćdziesiąt kilometrów wydawało mu się potężną odległością. Teraz wydaje mu się, że pokonuje tę drogę w moment. Wjeżdżając do Finnsnes, jego pamięć uwalnia się z siedmioletniego kurzu. Ostatnio był tutaj na pogrzebie dziadka. Od tamtej pory nie widział starego kiosku, komisu samochodowego i wąskiej drogi na cmentarz. Wreszcie dojeżdża do skrzyżowania i prawie jest na miejscu. Zostaje przywitany z ogromnym entuzjazmem i uśmiechem na ustach. Już od chwili przekroczenia progu wie, że podczas pobytu tutaj raczej nie zazna nudy. Nie mylił się. Wujkowie co rusz przygotowywali nowe atrakcje, jednak jednocześnie dbali o to, aby Jens miał czas dla siebie. Jak już wspomniałam, chłopak nie zaznał nudy, lecz wolności. Pewnej nocy, która temperaturą tak naprawdę niewiele różniła się od dnia, Jens poczuł, że musi się przewietrzyć. Wsiadł na motocykl i bez celu krążył po miasteczku. Nie przesadzę, twierdząc, że ta noc kompletnie odmieniła jego życie. Dlaczego? Dlatego, że właśnie wtedy poznał Edora.

Edor liczył o jedną wiosnę więcej od Jensa i raczej nie należał do szczęśliwych ludzi. Robił dosłownie wszystko, aby jego myśli nie krążyły wokół śmierci mamy. Cały czas obwiniał się za jej wypadek. Od pięciu lat nie mógł się z tym pogodzić. Gdy jego dziewczyna, Beate, chciała z nim o tym porozmawiać – odmawiał. Ostatnio niezbyt dobrze im się układało. Edor powoli oddalał się nie tylko od Beate, ale także od swojego przyjaciela. W osiemnastolatku zamieszkały uczucia, których nie potrafił nazwać. Często zachowywał się nieodpowiedzialnie. Chodził po za wysokich murkach, jeździł za szybko na deskorolce i wypływał w morze zdecydowanie za daleko. Tracił również więź ze swoim tatą. Pożyczał jego łódź bez pytania i nierzadko ukrywał przed nim prawdę. W swojej wakacyjnej pracy, budce z hamburgerami, obdarowywał dziewczyny pocałunkami, a później łamał im serca. Późnymi wieczorami wymykał się z domu i wracał po kilku godzinach. Pewnej nocy nogi niosły go w kierunku cmentarza. I śmiało mogę zakończyć ten akapit dokładnie tak samo, jak poprzedni. Nie przesadzę, twierdząc, że ta noc kompletnie odmieniła jego życie. Dlaczego? Dlatego, że właśnie wtedy poznał Jensa.


Można powiedzieć, że Edor i Jens byli swoimi przeciwieństwami. Jens – raczej skryty, lękliwy, spokojny. Edor – odważny, nerwowy, niezbyt wyrozumiały. Całkiem prawdopodobne, że teraz pomyśleliście: „Przecież oni zupełnie do siebie nie pasują”. A jednak! Już od pierwszego spotkania oboje wiedzieli, że chcą zobaczyć się po raz drugi. A potem trzeci, czwarty i piąty. Połączyła ich magiczna więź. Wspaniała i bolesna jednocześnie. Jens i Edor po raz pierwszy zetknęli się z prawdziwym zakochaniem. Darzyli siebie wzajemnie miłością. Miłością wakacyjną. Ale czy miłość wakacyjna jest w stanie kwitnąć także po wakacjach?

Monika Steinholm stworzyła bohaterów, których nie sposób nie polubić. Edor i Jens potrafią wzbudzić w czytelniku dużo skrajnych emocji. Niekiedy porządnie podnoszą ciśnienia, czasami wprawiają w smutny nastrój, ale mimo to trzymamy za nich kciuki i kibicujemy im. Książka „Bliżej już się nie da” w tłumaczeniu Joanny Barbary Bernat nie tylko opowiada o zakochaniu, lecz także porusza temat rodzinnych relacji, śmierci, konsekwencji swoich decyzji, trudu dojrzewania i oczywiście równości. Jest podzielona na czterdzieści dwa rozdziały liczące po kilka stron. Część z nich przedstawia perspektywę Jensa, a część – Edora. To świetnie ukazuje, w jak różny sposób bohaterowie odczuwają te same uczucia. Dzisiejsza pozycja udowadnia także, z jakimi trudnościami muszą mierzyć się osoby nieheteronormatywne. Dlatego to tak ważne, aby takie książki powstawały i uświadamiały coraz więcej ludzi. Koniecznie sięgnijcie po „Bliżej już się nie da”! Wzruszenie macie jak w banku.

A na samym końcu książki zostały wymienione numery telefonów i miejsca, w których osoby LGBT+ mogą szukać pomocy i wsparcia w naszym kraju. Świetny pomysł, prawda?

Tytuł – Bliżej już się nie da
Tekst – Monika Steinholm
Przekład – Joanna Barbara Bernat
Wydawnictwo dziwny pomysł, Gdańsk, 2021