dzieci

Czy umiesz gwizdać, Joanno? – czyli mocna każda strona

Udostępnij:

Uwielbiam książki, które jednocześnie poruszają i uruchamiają uśmiech. Książki, które czytamy całymi dniami, choć nie są obfite w ilość stron. Książki proste, lecz trudne. Jedną z tych pozycji jest lektura „Czy umiesz gwizdać, Joanno?”. Hmn… chyba ociupineczkę przesadziłam z tą nostalgiczną atmosferą. Choć w sumie nie, jest idealnym wprowadzeniem!

Wszystko rozpoczyna się od pewnej rozmowy dwóch chłopców – Bertila i narratora. Rozmowy o dziadku drugiego z chłopców. Kiedy narrator przychodzi do swojego dziadka, na twarzy staruszka zawsze maluje się uśmiech. Dziadek częstuje go wtedy kawą i obdarowuje pięcioma koronami. Chłopiec bardzo lubi odwiedzać swojego dziadka! Bertil czuje, że też by to lubił. Tylko że problem tkwi w tym, że Beril niestety dziadka nie ma.



Narrator postanawia pomóc Bertilowi w (uwaga, uwaga!) odnalezieniu nowego dziadka. A gdzie jest najwięcej staruszków, którzy tęsknią dniami i nocami za swoimi wnukami? Oczywiście, że w domu starców! Właśnie w tamtym kierunku podążają chłopcy. Bertil ubrał się wtedy wyjątkowo ładnie. Miał na sobie białą koszulę, ranę na brodzie starannie zakleił plastrem, a w ręku trzymał nagietka. To był dla niego niezmiernie ważny dzień!



Korytarz domu starców był dość mroczny. Bertil nie miał ani zielonego, ani niebieskiego, pojęcia, które drzwi otworzyć, aby trafić na odpowiedniego dziadka, który częstowałby go kawą i co wizytę dawałby mu pięć koron. Zerknął przez uchylone drzwi. Ujrzał siedzącego na krześle staruszka układającego na stole karty do gry. Bertil (z lekką pomocą swojego przyjaciela) odważył się i wszedł do pokoju.



Chłop
iec uprzejmie się przywitał i podarował staruszkowi kwiatek. Ten zaś niezmiernie się ucieszył. Staruszek i on od razu się zrozumieli. Bertil wiedział, że trafił na odpowiednią osobę! Tak, już teraz miał dziadka. Dziadka Nilsa. Od tamtej pory Bertil był największym skarbem starego Nilsa. I z wzajemnością.


Od czasu, kiedy się poznali, Bertil odwiedzał swojego dziadka bardzo często. Wspólnie spędzony czas wypełniały czynności, które spajały ich uczucia. Niekiedy były one najzwyklejsze, takie jak granie w karty czy też nauka gwizdania, a niekiedy niekoniecznie, na przykład wsłuchiwanie się w krople deszczu oraz wpatrywanie się w zdjęcie młodej kobiety z dużymi oczami.


Jednak jak każdy z nas wie, wszystko ma swój kres. Życie także. Najczęściej życie osób w dojrzałym wieku. Nawet, jeśli są najszczęśliwsze na świecie, kiedyś odchodzą. I już nie wracają. Wtedy nie możemy już z nimi porozmawiać, złapać ich za rękę. Lecz możemy przywołać je wspomnieniami. To także bardzo cenne!


Ulf Stark i Anna Höglund wykonali naprawdę świetną robotę! Trudną historię z – no cóż, trzeba to przyznać – mocnym zakończeniem przedstawili w sposób pogodny. Wzruszenie następuje po skończonej już lekturze, kiedy zaczynamy o niej rozmyślać. To wcale nie tak łatwe zadanie – znaleźć sobie dziadka ot tak, po prostu. Jak bardzo trzeba być odważnym, aby otworzyć drzwi i wejść do pokoju w domu starców. Chłopiec przywiązał się do dziadka, a po niedługim czasie musi się pogodzić z jego odejściem.


Dobrze, spójrzmy teraz na naszą pozycję z ciut innej strony. Choć dziadek odszedł, w głowie Bertila pozostały wspomnienia, do których będzie wracał z wielką przyjemnością. Przecież przeżył ze swoim dziadkiem tyle niezapomnianych przygód, spędził z nim wspaniały czas. Co prawda nie będzie mógł już złapać dziadka za rękę, ale zawsze będzie mógł dotknąć go w swoim świecie wyobraźni. Dziadek Nils będzie po prostu żył w głowie swojego wnuka, to jest pewne!

 


Nie ma się co zastanawiać, sięgnijcie po tę pozycję i sprawdźcie, co kryje się za tajemniczym tytułem, bo (jak się zapewne sami domyślacie) nie zdradziłam Wam wszystkiego, oj nie!

Tytuł – Czy umiesz gwizdać, Joanno?
Tekst – Ulf Stark
Ilustracje – Anna Höglund
Przekład – Katarzyna Skalska
Wydawnictwo Zakamarki, Poznań, 2016