Nareszcie wakacje! Te będą wyjątkowe, choćby dlatego, że liczą aż 72 dni! Wyobraźcie sobie, ile stron można przeczytać w 72 dni. Sporo, prawda? A wśród tych wszystkich stron z pewnością znajdzie się miejsce na 156 zapisanych historiami wielkich Polek. Trzeba przyznać, że ich też jest niemało. W takim razie zaczynamy naszą wakacyjną, dziewuchową przygodę!
Na samym początku przedstawię Wam Henrykę Pustowójtównę, dziewczynę z powstania styczniowego. Henryka jest naszą przewodniczką, to ona zaprasza nas do świata swoich koleżanek. Ale Henryka, podobnie jak reszta bohaterek, łatwego życia nie miała. Bowiem żyła w czasach, w których dziewczynkom nie wypadało biegać po trawnikach, wspinać się na drzewa, czy też skakać po kamieniach. Rodzice chcieli wychować swoją córkę na prawdziwą damę, wcale nie przejmowali się tym, że Henryka damą zostać nie chciała. A kiedy wybuchła wojna, nasza bohaterka wskoczyła w strój mężczyzny, chwyciła za broń i dzielnie walczyła! Odważna z niej kobieta!
Przenieśmy się teraz do dziewiętnastowiecznego parku pałacowego w Puławach. Rozłóżmy tutaj koc i przekąśmy coś. O, widzicie tą panią w sukni? To Izabela Czartoryska, właścicielka tej okolicy. Księżna Izabela postanowiła zgromadzić w Puławach to, co jej zdaniem warto pokazać Polakom. I choć wtedy podróżowanie i przewożenie różnych towarów nie przychodziło tak łatwo, jak może Wam się wydawać, Czartoryska podróżowała, gromadziła i pokazywała cenne pamiątki. W ich gronie znalazły się takie przedmioty, jak dwa miecze krzyżackie z bitwy pod Grunwaldem, sucharek należący do Tadeusza Kościuszki (zupełnie nie wiem, czemu go nie zjadł!) oraz niezwykle ceny obraz jednego z najbardziej znanych artystów, Leonarda da Vinci – „Dama z łasiczką” znana również jako „Dama z gronostajem”! To właśnie dzięki pani Izabeli posiadamy takie cacuszko.
A teraz przejdźmy spacerkiem do krakowskiego domu pana Franciszka i pani Anny Lubańskich. To właśnie w nim wychowała się pewna zapomniana, a niegdyś rozchwytywana na całym świecie polska malarka, Zofia Stryjeńska. Pan Franciszek uczył małą Zochę rysunku, zabierał ją także na targi i bazary, gdzie później Zosia tworzyła jako dorosła artystka. Mała Lubańska – a za kilkanaście lat Stryjeńska – uwielbiała rysować i malować. I wyobraźcie sobie, że gdy nasza malarka studiowała na niemieckiej akademii, musiała pracować w stroju mężczyzny. Na całe szczęście do Krakowa mogła wrócić już w sukience!
Gdzie by się tu teraz wybrać? A, już wiem! Wybierzmy się do londyńskiego butiku Barbary Hulanicki. Tak, nie mylicie się, pani Barbara jest Polką. Basia była drobną dziewczynką wychowywaną przez ciotkę. Ciotka bardzo chciała, aby jej Barbarka studiowała prawo i medycynę, no ale Biba – bo tak nazywano naszą bohaterkę – wcale tego nie chciała. Zamiast uczyć się pilnie przedmiotów, które wybrała jej ciotka, Biba projektuje odjazdowe ubrania dla Micka Jaggera czy też Andy’iego Warhola. Później pani Barbara swój butik przeniosła do siedmiopiętrowego domu, w którym mieszka do dziś. Organizuje tam także koncerty, czy też imprezy kulturalne, taki to jest duży budynek!
Nie myślcie sobie przypadkiem, że zdradziłam Wam teraz sporą część książki, a w życiu! Napisałam (i to w ogromnym skrócie) o czterech z ponad dwudziestu bohaterek. Reszta w waszych rękach! Naprawdę warto poznać historie wielkich, i niestety bardzo często też zapomnianych, Polek, dla których nie istniało słowo 'niemożliwe’. #GirlPower! To ważne, aby pamiętać nie tylko o wybitnych mężczyznach, ale także o kobietach. Ale nie bójcie się, „Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” to lektura nie tylko dla dziewczyn.
Śmiało można stwierdzić, że Annie Dziewit-Meller należy się wielki ukłon! Pani Ania wykonała kawał dobrej roboty szukając, czytając, a później pisząc o wspaniałych bohaterkach. Pomyślcie, ile to musiało być pracy, aby dowiedzieć się o życiu i wyczynach każdej z kobiet, a później jeszcze wybrać ich finalną liczbę. I to świetne pióro… Ukłon należy się też Joannie Rusinek, która wspaniale oddała klimat czasu, w którym żyły nasze bohaterki. A że z damami, dziewuchami i dziewczynami fajnie spędza się czas, warto z nimi posiedzieć 🙂