Gablotki Mirelli. Wiem, że bardzo wielu mieszkańców Warszawy zna je lub o nich słyszało. To magiczny, malusieńki świat stworzony przez Mirellę von Chrupek. Patrząc na te gablotki, podobno czuje się, jakby tamten świat wsysał nas do środka. Użyłam słowa 'podobno’, ponieważ ja niestety nie miałam okazji widzieć ich na żywo. Ale miałam okazję widzieć je wydrukowane w książce i śmiało mogę stwierdzić, że jest dokładnie tak samo!
Sylwia Chutnik, oczarowana pracami pani Mirellki, stworzyła do nich tekst. Połączenie tekstu i fotografii gablotek dało wynik w postaci książki! Książki o tytule „Dino Bambino”. Opowieść rozpoczyna się tak: „Często wykrzykujemy: „Och, nie spodziewałam się!” albo „Ach, co za niespodzianka!”. Wszystko dlatego, że kiedy otwieramy rano oczy, to zupełnie nie wiemy, jaki będzie nowy dzień. Nawet jeśli zrobimy sobie plan i wpiszemy wszystko do kalendarza, żeby nie zapomnieć. Nawet jeśli wymyślimy sobie najciekawsze perypetie. I tak nie ma możliwości, żeby wszystko przewidzieć. No nie da się i tyle. Dlatego też, kiedy Dino Bambino zakładała na głowę kapelusz i mości się w torebce swojej pani, nie domyślała się nawet, jakie to przygody ją czekają”. Zachęcający wstęp, prawda? I na dodatek jak nieszablonowo napisany! Nie ma się czemu dziwić, to przecież Sylwia Chutnik.
Dino jest dinozaurowata, jak samo jej imię wskazuje. Lubi się pudrować, chodzić w kapeluszu i nie rusza się też torebki! Trzeba przyznać, że niezła z niej dama. A naszyjnik dodaje jej szyku, oj dodaje. No dobrze, wróćmy do przygód naszej bohaterki. Kiedy już dokładnie umościła się w torebce swojej ukochanej pani (nie wiem czy mogę, ale zdradzę Wam w sekrecie, że tą panią jest właśnie Mirella von Chrupek), pstryknęła sobie fotkę z ręki i zjadła ciasteczko, jej pani wzięła torbę na ramię i wyruszyły na tramwaj. Celem jazdy było zoo!
I nagle bum! Tramwaj zupełnie niespodziewanie zatrzymał się z hukiem. Wiele osób upadło, niektórzy zdążyli złapać się barierki lub fotela. Upadły także czereśnie trzymane w koszyku przez pewną panienkę. Pani Dinki nie chciała tracić czasu w stojącym tramwaju, spieszyła się przecież do zoo. Wyszła z niego pewnym krokiem. Tylko wielka szkoda, że nie zauważyła, iż przy nagłym hamowaniu Dino Bambino wypadła jej z torebki.
Dinka 'wyskoczyła’ z tramwaju i potoczyła się w kierunku chodnika. Naszyjnik z pereł zerwał się, torebka zaginęła, a kapelusz pofrunął hen daleko. Dino Bambino była cała potłuczona. Z trudem dotarła na chodnik, a potem na trawę. Bała się. Aby ulżyć sobie z cierpienia, z wielką starannością przypudrowała mały nosek. Nagle znalazła się w samym zadymionym i szarym sercu ogromnego miasta. A pomyśleć, że mogłaby teraz siedzieć w swoim przytulnym pokoiku zrobionym z pudełka po butach.
Na całe szczęście wiedziała, że nie może wpaść w panikę, bo będzie jeszcze gorzej. Wyjęła zza uszka flakonik z solami trzeźwiącymi. Zaciągnęła się ich charakterystycznym zapachem. Westchnęła, po czym policzyła do dziesięciu. Pomogło. Nareszcie miała świeży umysł gotowy do obmyślania planu. Choć nie oznaczało to, że nie omdlewała z przerażenia! Rozejrzała się po okolicy. Wszędzie można było dostrzec dym wylatujący z rur samochodów, żadnego bezpiecznego miejsca. No cóż, musiała powędrować dalej.
W momencie, w którym postanowiła odbyć swoją wędrówkę, zauważyła dziewczynkę stojącą nieopodal. Dziewczynka uważnie przyglądała się całemu zdarzeniu, widziała także Dino wypadającą z tramwaju. Jak się chwilkę później okazało, obserwatorka miała na imię Bulinka, a zwierzątko, które trzymała w rękach – Sabinka. Bulinka już od pierwszego rzutu oka była tak bardzo sympatyczna, że chciało się jej opowiedzieć wszystko – włącznie z najnowszym przeżyciem sąsiada. Bulinka pragnęła pomóc Dince. Doradziła jej, aby odwiedziła Pudelka Numerka, który zna się na wszystkim i pomaga każdemu.
Dino Bambino zrobiła wszystko wygodnie z radami nowopoznanej przyjaciółki. Wstąpiła do Pudelka Numerka, z którym można było pogaworzyć dosłownie o wszystkim – zaczynając od dziurawego wcale niepotrzebnego worka, a kończąc na poszukiwaniu swojego przytulnego domku. Dlatego nic dziwnego, że rozmowy z nim trwały co najmniej godzinę. Należy też zaznaczyć, że Pudelek Numerek był niezbyt wyrozumiałym i miłym typem. Wręcz na odwrót. Ale mimo braku kultury osobistej, chciał pomóc poszkodowanej. Zadzwonił to tu, to tam, ale nikt nie kojarzył Dino Bambino. W końcu ona cały swój czas spędzała w pokoiku z pudełka po butach albo w torbie swojej pani… A to klops!
Nasza bohaterka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce i sama wyruszyć w poszukiwaniu domu. A przy tym poznała wielu przyjaciół, których do teraz niezwykle miło wspomina. Ale czy odnalazła tak długo poszukiwany dom i panią? Jak już zapewne wiecie, tego Wam nie zdradzę. Tak, nie mylicie się – oczywiście odsyłam Was do książki.
„Dino Bambino” w delikatny sposób pokazuje nam, jak ważna jest pomoc i że warto pomagać. Czasem naprawdę drobnym gestem możemy zrobić bardzo wiele. Dzisiejsza pozycja zaznacza również, że prawdziwi przyjaciele zawsze pomogą nam w trudnych chwilach, zawsze stać ich na wyciągnięcie pomocnej dłoni. Fajnie byłoby otaczać się tylko takimi ludźmi. Czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak bardzo są te osoby dla nas ważne. I z wzajemnością oczywiście.
Dodam, że książka ta nie jest pozbawiona poczucia humoru! Spotykamy tutaj także wiele niezwykle zabawnych zdań. Nawet niektóre szczegóły na fotografiach potrafią nieźle rozbawić. Na przykład poukładane na półce świeże numery „Dino VOGUE” czy też „Dino Travel”. Na tylnej okładce możemy także zobaczyć bardzo śmieszny element. Jesteście ciekawi, jaki? Już piszę! „Patronat honorowy: Ministerstwo Dinozaurów | Patronat prasowy: Dino Travel | Współpraca: Sole Trzeźwiące Psotka, Sklepy Wielobranżowe Groza, Lodziarnia Bąbelek”. I jak tu nie zachichotać?
Ujawnię Wam, że wczoraj na Warszawskich Targach Książki miałam przyjemność porozmawiać z autorkami. To najbardziej kolorowe dziewczyny i jedne z najbardziej szalonych kobiet jakie poznałam (oczywiście w dobrym tego słowa znaczeniu)! A świadczą o tym między innymi piękne wielobarwne piórka, którymi dekorowały swoje podpisy w książce. Można by nawet stwierdzić, że te panie zarażają swoim optymizmem już po pierwszym kontakcie wzrokowym, naprawdę!
Sięgnijcie po naszą pozycję i koniecznie poznajcie przyjaciół Dinki oraz jej dalszą historię.