Muzeum to zapewne nuda dla energicznych dzieci, właśnie takich jak Janek. Ale włamanie się do takiej ogromnej instytucji kultury to już inna bajka. Janek założył się z Witkiem, że może wejść gdzie tylko chce, nawet do Muzeum Narodowego w Warszawie nocą! Moglibyśmy powiedzieć, że to wariactwo, lecz Janek brał to zupełnie poważnie. Na dowód tego, wziął sobie do pomocy młodszego brata Stefka.
Stefek już wiedział, że nie powstrzyma swojego brata przed wejściem do Muzeum nocą. Janek całe popołudnie siedział przy komputerze szukając wiadomości o eksponatach znajdujących się w tym oto budynku w stolicy Polski. Mało tego! Mieli ogromne szczęście, że ich Dziadek Edek pracował niegdyś w Muzeum Narodowym w Warszawie. Znał tam każdy zakątek, wszystkie szczeliny. No, może nie tak do końca wszystkie, ponieważ od ostatniej wizyty Dziadka w Muzeum upłynęło trochę czasu i mogły odbyć się jakieś remonty.
Dziadek dał się wkręcić w ten cały atak na Muzeum. Janek użył fortelu. Wmówił Dziadkowi, że to na polski. Taka trzymająca w napięciu historia przyda mu się na bank lub też może sejf podziemny!
Na niektórych stronach książki mamy dopiski dotyczące wspomnianej instytucji, ale też obrazów, eksponatów, kultur oraz obyczajów. Nasza wiedza wzbogaca się o działalność przedstawionego Muzeum aż od 1862 roku. Dokładnie w tym czasie założone zostało Muzeum Narodowe w Warszawie.
Agata Loth-Ignaciuk na podstawie śmiesznego opowiadania przedstawia nam, wydające się większości dzieci nudne, Muzeum. Wcale ono takie nie jest! A nawet kryje w sobie tajemnice! Dowiecie się o nich po przeczytaniu „Draki w Muzeum”. Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wziąć Dziadka za rękę i pójść do Muzeum Narodowego w Warszawie.
Komiksowe ilustracje są autorstwa Bartka Ignaciuka. Tak, pan Bartek i pani Agata to zapewne rodzina. Te obrazki to linoryty. L i n o r y t y! Mało osób spotyka się z tym słowem, więc troszeczkę go rozjaśnię. Na płytce dłutami wydłubuje się jakiś wzór. Smaruje się go farbą, odbija na kartce i włala! Mamy arcydziełko. Taką właśnie techniką posłużył się pan Bartek. Wyszło mu to wyśmienicie!
Jak się wszyscy domyślamy, Muzeum Narodowe w Warszawie zaangażowało się w wydanie tej oto książki. No bo, gdyby w „Drace w Muzeum” były jakieś przekłamania, cała historia straciłaby sens. O tym, że wszystko jest prawdą (oczywiście poza włamaniem Janka, Stefka i Dziadka) możecie się upewnić zwiedzając nasze wspaniałe Muzeum. Tylko mi nic nie buchnijcie!