Żaden z nas nie chciałby trafić do oświęcimskiego obozu koncentracyjnego, a szczególnie wtedy, gdy wiemy co nas czeka. Główny bohater „Dymu” też nie wiedział jak to się zakończy, ale na pewno miał świadomość, że nie dzieje się nic dobrego.
Pewien chłopiec nie może zrozumieć, czemu jadą takim długim pociągiem i jest to pociąg inny niż zawsze, dlaczego po przyjechaniu na miejsce był tylko z mamą, a tatę oddzielili, czemu jędzą surowe ziemniaki, pilnują ich żołnierze, muszą ciężko pracować, idą do domu z kominem i… dorośli już wiedzą, jak to się może zakończyć.
Książkę Antóna Fortesa pt. „Dym” może przeczytać mały i duży czytelnik, jednak to rodzic powinien zdecydować, czy jego dziecko jest na to gotowe. Opowieść przedstawiona jest z perspektywy małego chłopca. Jest w niej pokazane, jak dzieci przeżywały to okrucieństwo, w jak bestialskich sytuacjach musiały się znaleźć! Pan Fortes przedstawił do czego zdolna jest mama, aby ochronić własne dziecko.
„Mama mówi, że muszę zjadać wszystko, żebym nie był chory i zawsze oddaje mi część swojej porcji”.
Chłopiec poznaje swojego jedynego przyjaciela Vadia. Razem pracują i wspierają się, a gdy przychodzi ta chwila, trzymają się za ręce. To miało być niby takie „oczyszczanie robaków”.
Rodzice raczej unikają takich książek dla swoich synów lub córek, ale ja myślę, że opowieść pana Fortesa powinna trafić do rąk większości nastolatków. Jestem przekonana, że w takim wieku zrozumiemy tę książkę mimo wielu niedopowiedzeń.
Antón nie opisał tego nieszczęścia okrutnymi słowami. Zrobił to bardzo łagodnie, jeżeli zawierzymy tłumaczeniu pani Beaty Haniec. Przez tę książkę poznajemy malutką część życia rodzin z obozu koncentracyjnego. Nie wiedzieli co ich czeka, jak skończy się ten dramat. Chłopiec już nigdy nie zobaczy swojej mamusi i tatusia, ale my możemy zobaczyć jakie nieludzkie wydarzenia miały miejsce ponad pół wieku temu.
Gdy przeczytałam koniec tej opowieści, jednocześnie chciałam wszystko zapomnieć, ale też wiedziałam, że nie mogę. Nigdy nie wymażę „Dymu” z pamięci i nie wiem czy tego żałować, czy nie. Ta historia zostawia po sobie trwały ślad już na zawsze.
No to teraz coś wesołego, lecz nie do końca. Jeżeli Wam podpowiem, że ilustracje są autorstwa osoby, której styl jest mi najbliższy, domyślicie się o kogo chodzi? O „niezwykłą Joannę Concejo”! Nie ma co nawet mówić, obrazki są zachwycające! Znów wykazała się sercem. Do ołówka i kredek też. Każda z ilustracji jest jednocześnie piękna, ale budzi niepokój. Ma pani Joasia niesamowite wyczucie do takich rzeczy! Po prostu mistrzyni!
Tytuł: Dym; tekst: Antón Fortes; ilustracje: Joanna Concejo; przekład: Beata Haniec
Wydawnictwo Tako, Toruń 2011