1 sierpnia 1944 roku, dokładnie o godzinie 'W’, warszawskie dzieci zaczęły biegać po ulicach w strojach wojskowych z biało-czerwonymi opaskami na rękach. Niektórzy roznosili paczki i listy, inni byli kolporterami prasy powstańczej, wieszali na murach plakaty i malowali kotwice, jeszcze inni dostarczali broń. Ale potrzebne były również „Szczury kanałowe”. I to była najohydniejsza i najbardziej śmierdząca robota!
Wszyscy bohaterowie „Fajnej ferajny” przeżyli Powstanie Warszawskie. Każdy z nich miał swoje przygody – bardziej, lub też mniej, niebezpieczne, ale jednak miał. Mirek Jajko uciekł z domu, aby walczyć na pierwszej linii. Jaga pomagała powstańcom i podnosiła ich na duchu. Jurek, najmłodszy zaprzysiężony żołnierz Armii Krajowej, musiał opiekować się mamą, lecz to nie przeszkodziło mu być jednym z największych patriotów. „Miki” był Żydem i również walczył za naszą ojczyznę. „Kazimierz” roznosił prasę powstańczą, odgruzowywał ludzi oraz przyklejał plakaty na budynkach. Basia mieszkała w piwnicy i przez całe Powstanie jadła suchary. „Hipek” należał do „Szczurów kanałowych” i bardzo często musiał zostawać na noc wśród gryzoni. Natomiast Halusia opiekowała się psami i kotami.
Powstanie trwało 63 dni i przez ten czas ósemka dzieci opisana w tej książce bardzo ciężko pracowała na to, by nasza ojczyzna była wolna. Nie przespali wiele nocy, często głodowali. Ale byli dumni z tego, że mogą nosić biało-czerwone opaski na rękach. Dzień kapitulacji był jednym z najsmutniejszych dni na całym świecie. Właśnie wtedy bardzo dużo osób opuściło Warszawę, ponieważ to miasto kojarzyło im się z kałużami krwi.
Czy Mirek wrócił do domu? Dlaczego Jaga był narzeczoną Antka „Rozpylacza”? Czy mama Jureczka przeżyła Powstanie? Jak „Miki” zdołał uciec z getta? Czemu „Kazimierz” patrzył na latające fortece przez dziurę w dachu, na stryszku? Gdzie zamieszkała Basia po wojnie? Czym tak właściwie były „Szczury kanałowe” i jak „Hipek” się do nich dostał? Czy Halusia do dziś opiekuje się psami i kotami? Odpowiedzi na te pytania możecie szukać w książce o Powstaniu Warszawskim napisanej przez Monikę Kowaleczko-Szumowską i w biało-czerwonych barwach zilustrowaną przez Elżbietę Chojną.
Czytając „Fajną ferajnę” aż nie możemy uwierzyć, że właśnie w takich warunkach żyli ludzie podczas wojny. Czasem dreszcz przechodzi nam po ciele i straszy. Polacy musieli jeść plujkę. Zupkę z niełuskanego jęczmienia. A niektórzy nawet nie myśleli o jedzeniu. Pragnęli, żeby się napić. Są momenty, kiedy mamy łzy w oczach, ale są to łzy potrzebne. I nie należy ich ukrywać.
Ilustracje są tylko i wyłącznie biało-czerwono-szaro-czarne. Elżbieta Chojna tymi kolorami idealnie oddała atmosferę Polski tamtych czasów. Z pewnością przyciągną wzrok czytelnika!
Dzięki tej książce bardzo wiele osób przypomni sobie czasy drugiej wojny światowej….a . To było to okropne sześć lat (bo tyle trwała wojna). Jednak Polska nie traciła nadziei i wybuchło Powstanie Warszawskie. Powstanie mające na celu wyzwolić Warszawę. Powstanie trwające 63 dni. Mimo kapitulacji wygraliśmy tę walkę. Po przeczytaniu „Fajnej ferajny” zapamiętamy, że dzieci, które biegały po ulicach całymi dniami i nocami pragnęły, aby ich ojczyzna była wolna. Ich marzenie się spełniło.
Dokładnie 73 lata temu, godzina 17:00 była od dawna wyczekiwaną i jedną z najszczęśliwszych godzin dla Polaków. Nie wolno zapomnieć o tym czasie. Trzeba o nim pamiętać. A przede wszystkim o ludziach walczących za wolną Polskę!