dorośli

Głód – czyli to, co (za)znane

Udostępnij:

Trafiacie czasem na książki, których nie potraficie czytać szybko? I nie wynika to z Waszego niezainteresowania nimi, oj nie! Po prostu one uderzają w najbardziej czuły punkt Waszej wrażliwości i potrzebujecie sporo czasu na własne przemyślenia. Każdy rozdział wzbudza w Was silne emocje i musicie robić sobie sporo przerw. Ale podczas tych przerw tematy z książki ciągle dają o sobie znać i wracają do Was niczym bumerang. Czytanie takich lektur to niezwykle cenne przeżycie, którego ostatnio doświadczyłam. Całkiem możliwe, że teraz macie w głowie pytanie: „Co to za świetna książka?”. Bez obaw, uchylę Wam parę rąbków tej tajemnicy.

Roxane pochodzi z bardzo kochającego domu. Jej rodzice zawsze dbali o to, aby pięcioosobowa rodzina stanowiła dla siebie grupę wsparcia. Niewiele pamięta ze swojego wczesnego dzieciństwa, jednak jej luki w pamięci uzupełniają zdjęcia starannie włożone do albumów. Urodziła się długo przed erą smartfonów i social mediów, a mimo to ma wrażenie, że dosłownie każdy jej ruch został uwieczniony. W pierwszych albumach uwagę oglądających skupia na sobie tylko Roxane, natomiast w tych późniejszych wzrok przyciągają również dwaj młodsi bracia. Mama cały czas chodziła z aparatem w ręku. Ponoć ma tak do dziś. Uwielbia nie tylko uchwycać momenty, ale również gotować. Roxane posiada haitańskie korzenie, więc tamtejsza kuchnia nierzadko gościła na jej stole. Jej mama jest mistrzynią przyrządzania pysznych potraw. Nikt nie potrafi jej dorównać. Wspólne posiłki stały się rytuałem tej rodziny. Nie było mowy o jedzeniu w pośpiechu, stojąc przy kuchennym blacie. Każdy zajmował swoje miejsce i wszyscy zaczynali opowiadać o swoim dniu. Rozmowy krążyły nie tylko wokół szkoły i pracy, ale często także wokół planów na przyszłość, marzeń i własnych przekonań. Rodzice byli bardzo otwarci i starali się wspierać swoje dzieci. Można by sądzić, że Roxane miała świetną relację z mamą i tatą – zdradzała im sekrety oraz prosiła o rady. Nic bardziej mylnego.

Od dzieci zawsze wymaga się, aby były grzeczne. Roxane wyróżniała się sporym posłuszeństwem, więc – jak już możecie się domyślać – była grzeczna. Bardzo grzeczna. Świetnie spełniała rolę dobrej córki. Miała raczej spokojny charakter. Nie sprawiała zbyt wielu kłopotów. Najczęściej uciekała w fikcję. Bardzo dużo czytała i bardzo dużo pisała. Rodzice nie bez powodu podarowali jej maszynę do pisania. Wierzyli w umiejętności swojej pociechy i byli przekonani, że zostanie pisarką. Roxane zdobywała w szkole dobre stopnie. Dawała mamie i tacie mnóstwo powodów do dumy. Jednak gdy Roxane miała dwanaście lat, cały jej świat został zrujnowany. Chociaż „zrujnowany” to za mało powiedziane. Kilku chłopaków uderzyło w jej świat i pocięło go na miliony drobniutkich kawałków, które raz na zawsze przestały tworzyć całość. Czy przesadzę, jeśli napiszę, że grupka młodych mężczyzn zniszczyła jej życie? Nie, nie przesadzę.

Roxane – po przerażającym i traumatycznym wydarzeniu, którego doświadczyła – znienawidziła swoje ciało. Myślała, że zasłużyła na nieszczęście i wciąż towarzyszący jej ból, dlatego nikomu o tym nie powiedziała. Bała się, że rodzice jej nie zrozumieją. Bała się, że wszyscy uznają ją za winną. Bała się, że zostanie zapamiętana jako „ta zgwałcona”. Więc milczała. Cały czas odgrywała dawne role. Była dobrą córką i ambitną uczennicą. Płakała tylko wtedy, kiedy nikt nie widział. Pragnęła skrzywdzić samą siebie, dać sobie karę. To jedne z powodów, przez które Roxane zaczęła się kompulsywnie objadać. Jadła, jadła i jadła. Chciała stać się nieatrakcyjna dla mężczyzn. Marzyła o tym, aby stworzyć ze swojego ciała fortecę, do której nikt nigdy się nie dostanie. W wieku trzynastu lat wyjechała do szkoły z internatem i to bardzo ułatwiło jej realizowanie swojego planu. Mogła jeść bez niczyjej kontroli, bez żadnych ograniczeń. Gdy rodzice zobaczyli ją po kilku miesiącach, byli w szoku. Wizyty u lekarzy i rozmaite diety nie przynosiły żadnych efektów. Dlaczego? Bo Roxane chciała, aby nie przynosiły żadnych efektów.

W tym roku Roxane zaliczyła swoją czterdziestą szóstą wiosnę. Od najbardziej okropnego wydarzenia w jej życiu minęły trzydzieści cztery lata. Jednak trauma wciąż trwa. Nie ma dnia, podczas którego Roxane nie myślałaby o tym strasznym przeżyciu. Czy wciąż nienawidzi swojego ciała? Czasami. Ale prawda jest taka, że świat nienawidzi jej ciała dużo bardziej niż ona sama. Roxane nie jest „otyła”. Nie jest też „chorobliwie otyła”. Nie jest nawet „skrajnie otyła”. Według indeksu masy ciała BMI, Roxane jest „skrajnie i chorobliwie otyła”. Nie posiada kilku czy też kilkudziesięciu kilogramów nadwagi. Kiedy powie, że jest gruba, jej znajomi reagują tekstami w stylu: „Przestań, nie mów tak o sobie”. Ludzie traktują słowo „gruba” jako coś obraźliwego. Zbyt często stawia się znak równości między szczupłością a szczęściem. Tak bardzo skupiamy się na ciałach w rozmiarze S, że zapominamy o tych większych. Zastanawialiście się kiedyś nad tym, z jakimi trudnościami spotyka się osoba ważąca dwieście kilogramów? Jeśli nie, nadszedł na to czas.

Dla Roxane nieprzychylne spojrzenia i obraźliwe komentarze są codziennością. Ludzie nie potrafią odpowiednio odnosić się do kobiety czarnej, bardzo wysokiej i grubej. „Do której szufladki ją włożyć?” – myślą. Roxane codziennie mierzy się z kłopotami, na które ludzie szczupli nie zwracają uwagi. Uwielbia teatr, jednak nie odwiedza go zbyt często przez niewygodne siedzenia. Podłokietniki wbijają się w jej uda i zostawiają po sobie masę siniaków. O, albo na przykład siłownia. Roxane nie może skorzystać z wielu sprzętów, ponieważ zostały one zrobione dla szczupłych osób. Ma też trudności z wchodzeniem po schodach, pokonaniem drogi pod górkę lub wejściem na metrową scenę, o czym przekonała się przed publicznością na swoim spotkaniu autorskim. A to dopiero czubek góry lodowej. Ktoś, kto stworzył świat, nie myślał o osobach grubych.

Roxane Gay, wielokrotnie nagradzana pisarka, utraciła swoje ciało dawno temu. Po trzydziestu latach postanowiła, że musi je odzyskać. Jest wdzięczna swojemu ciału za to, że tak dużo wytrzymało. Nie udaje, że je kocha. Nie udaje też, że uważa je za piękne. Jednak ma nadzieję, że kiedyś spojrzy na siebie w lustrze i szeroko się uśmiechnie. Książka „Głód. Pamiętnik (mojego) ciała” (w tłumaczeniu Anny Dzierzgowskiej) to opowieść o życiu osoby grubej w fatfobicznym świecie. To również opowieść o życiu ofiary gwałtu w świecie, który wspiera oprawców. Czy to książka przyjemna? Chyba potraficie odpowiedzieć na to pytanie. A czy to książka ważna? Myślę, że już to wiecie, ale na wszelki wypadek napiszę – zdecydowanie tak. Nawet nie wyobrażacie sobie, jak bardzo cieszę się, że Roxane Gay napisała tę pozycję. Potrzebujemy głosu ludzi takich, jak ona. Ludzi, którzy są wykluczani i walczą o swoje prawa oraz o swoją godność. Oby „Głód. Pamiętnik (mojego) ciała” otworzył Wasze oczy równie mocno, jak moje.

Na samym początku książki Roxane Gay zaznaczyła, że nie jest to lektura o tryumfie. Hm, czyżby? Oceńcie to sami.

Tytuł – Głód. Pamiętnik (mojego) ciała
Tekst – Roxane Gay
Przekład – Anna Dzierzgowska
Projekt okładki – Magdalena Kupiec
Wydawnictwo Cyranka, Warszawa, 2021