Czy, przyglądając się ilustracjom, zastanawiacie się, kim są ich twórcy? Jesteście ciekawi innych rysunków, które wyszły spod ich ręki? A może bardziej interesuje Was nieco bardziej prywatna strona ich życia? Przyznam, że wielokrotnie chciałam zajrzeć nie tylko do pracowni moich ulubionych ilustratorów, ale również do ich mieszkań. Stąd moje zainteresowanie licznymi wywiadami i rozmowami. Teraz można obserwować artystów w mediach społecznościowych, które z pewnością pomagają im nieco wpuścić odbiorców do swojego świata. Jednak kilkadziesiąt, a nawet kilkanaście, lat temu nie było to możliwe. Autorzy biografii muszą się nieźle nagimnastykować, aby odnaleźć fotografie, listy oraz przedmioty ukryte w rodzinnym archiwum. Zadanie staje się jeszcze trudniejsze, kiedy bohaterki bądź bohatera biografii nie ma już z nami. No ale cóż, do odważnych świat należy, prawda?
Do Ha-Gi raczej nie pasował epitet odważna. Być może gdyby posiadała tę cechę, wciąż słyszelibyśmy o jej karierze. Ale chwila, kto tak właściwie kryje się pod tym pseudonimem? Ha-Ga, a tak właściwie Anna Gosławska-Lipińska, to rysowniczka satyryczna, mogąca pochwalić się długim i regularnym cyklem w „Szpilkach”. Nierzadko można ją było zobaczyć w „Świerszczyku”, a niekiedy również na półkach w księgarniach. Ilustrowała książki Tuwima i Brzechwy, zdarzało się jej również pochylić nad plakatami filmowymi. Rysunki satyryczne Ha-Gi, mimo upływu czasu, wciąż są błyskotliwe, dowcipne i ze smakiem, czym raczej nie można pochwalić jej kolegów po fachu. Wiele jej ilustracji, prostych, a jednocześnie bardzo dopracowanych, z pewnością moglibyśmy wydrukować w aktualnym czasopiśmie, a nikt nie zorientowałby się, że liczą one ponad pięćdziesiąt lat. W takim razie jak to możliwe, że pomimo swojego geniuszu i szanowanej pozycji, Ha-Ga odeszła w niepamięć?
Swojego męża, Eryka Lipińskiego, Hania (bo raczej nie zwracano się do niej Ania) poznała już w dzieciństwie. Był sporo starszy i mieszkał nieopodal jej domu rodzinnego. Z początku Hania była bardziej przywiązana do jego taty, niż do samego Eryka. Teodor Lipiński poniekąd zastępował jej ojca, który wpadając w ciągi alkoholowe, odkładał na bok sprawy rodzinne. Dlatego dziewczynka często spędzała czas z rodziną Lipińskich. Zachęcana do tworzenia, nie wypuszczała z rąk przyrządów do rysowania. Od maleńkości otaczała się starszymi od siebie ludźmi zainteresowanymi sztuką. Eryk, zabiegający o względy Hani, gdy ta była nastolatką, był bardzo oddany swojej twórczości. Miał plany odnośnie kariery, czasami doradzał także Hani. Wówczas nie pomyślałby, że w przyszłości ich praca będzie silnie ze sobą powiązana.
Uważa się, że największym osiągnięciem Eryka Lipińskiego jest założenie „Szpilek”. Miało to miejsce w 1935 roku, czyli na samym początku przygody Hani ze studiami. Pierwsze numery opracowywał sam z kolegami. Wszyscy spodziewali się ogromnego zainteresowania czasopismem, gdyż było one świeżością na rynku wydawniczym. Z biegiem czasu okazało się, że najtrudniejszym zadaniem nie było wydrukowanie dwóch tysięcy egzemplarzy, a sprzedanie ich. Przeszkodą okazała się być również cenzura. Niektóre numery były konfiskowane. Wkrótce jednak udało się opracować strategię, która zapewniała „Szpilkom” pewną stabilność. Hanka bardzo długo czekała na swoją pierwszą publikację w magazynie. Ze względu na związek z Lipińskim, mogłoby się wydawać, że zawita tam od razu. Udało się to dopiero po dwóch latach. A później poszło już z górki. Jej popularność rosła razem z nakładem, lecz młodą – studiującą wówczas – Hanię wciąż ciągnęło do ilustracji dziecięcej. Ha-Ga szukała swojej kreski i specjalizacji.
„Szpilki” nie zdążyły się jeszcze dobrze rozkręcić, a już przyszła wojna. Hanka straciła ojca, często musiała rozdzielać się z Erykiem i wyciągać go z opresji – za każdym razem z sukcesem. Służyła pomocą wszystkim mieszkańcom Warszawy. Mimo wielu przykrości, można powiedzieć, że wojna obeszła się z nią łaskawie. Po wojnie nie było zbyt kolorowo, ale w latach pięćdziesiątych na Ha-Gę czekało sporo szczęścia. Nikt nie wyobrażał sobie „Szpilek” bez nieji. Rysunki satyryczne z podpisem „Ha” stały się już tradycją. Styl Hanny był już wtedy bardzo określony. Charakterystyczne spore oczy i postawa postaci wyróżniały ją na tle innych. Wszystkie czytelniczki czasopisma zwracały także uwagę na ubiór. Nasza twórczyni przywiązywała do niego sporo uwagi. Sama zaczytywała się francuskim „Elle”, skąd czerpała inspiracje dotyczące wyglądu. Wszystkie przyjaciółki zazdrościły jej stylu.
Godny pozazdroszczenia był także krąg znajomych, który otaczał Ha-Gę: Julian Tuwim, Jan Brzechwa, Maja Berezowska, Olga Siemaszko, Jan Lenica, a także Witold Gombrowicz. Hanna uwielbiała telefonować do swoich przyjaciółek o godzinie dziewiątej podczas czterdziestopięciominutowej kąpieli w wannie. Później pracowała do dwunastej i wychodziła na kawę. Oczywiście nie sama, zawsze ktoś jej towarzyszył. Gdy Eryk wyjeżdżał, a córka Zuzanna uczyła się w Zakopanem, Hanna prowadziła dom otwarty. Raczej słuchała, a nie mówiła, kolekcjonując w ten sposób teksty do swoich rysunków. Cieszyła się z obecności tak wielu osób w swoim życiu, jednak przy pracy ceniła sobie spokój i ciszę. Nie wyobrażała sobie nawet włączyć radia. Jej życie zawodowe trzymało poziom do czasu, w którym nie rozpadło się jej życie prywatne. Rozwód z rozchwytywanym i wpływowym grafikiem, wspomnianym wielokrotnie Erykiem Lipińskim, sprawił, że Ha-Ga zaczęła otrzymywać coraz mniej zleceń. Było ich tak niewiele, że zastanawiała się, czy nie powinna inaczej pokierować swoją karierą.
Niezależnie od tego, czy Hanna żałowała swoich decyzji, czy też nie, z pewnością miała ogromny wpływ na rozwój czasopism oraz rysunków satyrycznych w Polsce. Nikt nie robił tego z taką klasą, jak ona. Agata Napiórska, znana z pochylania się nad wybitnymi sylwetkami różnych twórczyń i twórców, uznała za niesprawiedliwe, że dotąd nie ukazała się żadna biografia Ha-Gi. Już po dwóch dniach od tej myśli udało się jej zdobyć numer telefonu do córki Hanny, Zuzanny Lipińskiej. Los wielokrotnie krzyżował pisarkę, więc bez wątpienia można nazwać to łutem szczęścia bądź przeznaczeniem. Jeżeli czytaliście „Szczęśliwe przypadki Józefa Wilkonia”, zdradzę Wam, że „Ha-Ga. Obrazki z życia” dorównuje jakością. Agata Napiórska wzięła pod lupę każdy możliwy aspekt życia Anny Gosławskiej-Lipińskiej. Z biografii wyłania się obraz Ha-Gi jako twardo stąpającej po ziemi kobiety, oddanej córki, pomocnej przyjaciółki, błyskotliwej rysowniczki, a także kochającej matki. Nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak ważną była postacią i jak wiele śladów po sobie zostawiła. Na całe szczęście już uzupełniłam swoje braki!
Poznajcie Ha-Gę bliżej! Myślę, że w wielu kwestiach możemy się z nią śmiało utożsamić.