dorośli młodzież

Kiedy dojrzeją porzeczki – czyli historia rysowana ilustracjami i szczyptą tekstu

Udostępnij:

Henryk robił sobie śniadanie. Szklankę herbaty oraz kanapkę z masłem i dżemem. Przygotowując je myślał o swoich niedobudzonych rękach. Szklanka wydawała mu się większa, cięższa. Z kanapką było tak samo. Musiał poświęcić więcej czasu, aby rozsmarować masło i dżem. Zjeść kanapkę, wypić herbatę. Ale Henryk miał mnóstwo czasu. Zużył z niego siedemdziesiąt lat. Dla niego było to nieskończenie mało. Dla niego było to TYLKO siedemdziesiąt lat.

Henryk miał „więcej czasu, żeby patrzeć przez okno”. Był sam. Sam. I czekał na list. Jednak jego skrzynka była pusta. Pomijając rachunki i reklamy, nic się w niej nie znajdowało. Powtórzę – Henryk był sam, a jej fartuch jeszcze wisiał. Jeszcze wisiał. W domu siedemdziesięciolatka były również zdjęcia. Rodzinne zdjęcia. Także jej zdjęcia. Jej.

„Kiedy dojrzeją porzeczki” to książka, którą każdy zrozumie na swój sposób. Tekstu jest tu niewiele, ale aż roi się od ilustracji. Są osoby, które przeczytają ją w kilka minut i powiedzą, że to piękna sztuka. Są osoby (na przykład ja), które będą wracać do niej często, a dokładne przeczytanie i obejrzenie książki zajmie im kilka godzin. Po jej przeczytaniu i obejrzeniu, oraz po odpowiedzeniu sobie na pytania kłębiące się nam w głowie po tej lekturze (a pytań tych jest mnóstwo i nie każde musi mieć tylko jedną odpowiedź), powiedzą, że to jedna z najwspanialszych książek na calutkim świecie!

Pozycja ta to opowieść rysowana ilustracjami i szczyptą tekstu. To książka obrazkowa – picture book. To książka, przy której możemy się wzruszyć, ale również zaśmiać. Dla każdego, kto tylko zetknie się z „Porzeczkami”, będą one choć ciut inne. Wszystko zależy od czytelnika. Właśnie to jest magia picture booków!

Książka ta jest wyjątkowa. Już chyba wiecie, kto ją zilustrował, prawda? Jeśli myślicie, że Joanna Concejo – jest to strzał w dziesiątkę! Pamiętacie tę „niezwykłą” ilustratorkę? Jeżeli czytaliście o „Księciu w cukierni”, „Dymie” oraz „Czerwonym Kapturku”, jestem przekonana, że tak! Bardzo ciężko opisać tak wspaniałe ilustracje, ale spróbuję. Gdy tylko na nie patrzę, oczy od razu chcą wyskoczyć mi z orbit! Oczywiście przytrzymuję je, bo przecież wyjdą jeszcze inne książki, które będę podziwiać. I choć przeczytałam i obejrzałam historię o Henryku już pięć razy, teraz również nie potrafię przestać się zachwycać! A mogę nawet powiedzieć, że nie chcę skończyć z tymi zachwytami!

W naszych „Porzeczkach” bardzo ważne są także dopiski pod lub też nad ilustracjami. Są to pewnego rodzaju niedopowiedzenia, ręcznie napisane przez samą autorkę. I trzeba czytać je uważnie! W książce są ukryte również daty. Ja znalazłam dwie. Jestem ciekawa, czy je odnajdziecie!

Joanna Concejo nie tylko nieziemsko zilustrowała tę książkę, ale też ją napisała! I to w jak piękny i poetycki sposób. Bo kto potrafi użyć takich wyrażeń jak „dalej, za polami, milczało jezioro” czy też „stały skrzynki na listy rozsianych wśród pól okolicznych domów”? Prawdziwy mistrz słowa!

Choć są wakacje, ja zadam Wam pracę domową! Jednak termin ważny jest to końca życia! Uważnie przeczytajcie tekst i dokładnie obejrzyjcie ilustracje oraz odnajdźcie swoją porzeczkową historię*!

 

*Pamiętajcie! Historia może się powtarzać! A najciekawiej jest, jak za każdym razem jest inna!

Tytuł – Kiedy dojrzeją porzeczki
Tekst i ilustracje – Joanna Concejo
Wydawnictwo Wolno, Lusowo 2017