dorośli młodzież

Pan Nikt – czyli za drzwiami

Udostępnij:

Jeżeli ktoś powiedziałby Wam, że jesteście ciekawi świata, przyjęlibyście ten komentarz z uśmiechem na twarzy, prawda? Ciekawość świata to cecha uważana za dobrą, a nawet wręcz potrzebną. Myślę, że posiada ją każdy z nas, jednak niektórzy starają się ją pielęgnować i rozwijać, natomiast innym zdecydowanie nie przychodzi to z łatwością. Uważam też, że nie byłoby ciekawości bez… wrażliwości. Już wszystko tłumaczę. Wrażliwość nie tylko sprawia, że poleci nam łezka na filmie lub poczujemy przypływ empatii. Dzięki niej dostrzegamy wiele rzeczy wokół nas, przepuszczamy je przez nasz własny, wewnętrzny filtr i wyrabiamy sobie pewne opinie. Wrażliwość jest bardzo silnie powiązana z lawiną myśli, ale również ze spostrzegawczością. Przecież najpierw musimy coś dostrzec, aby potem ten obraz utknął nam w głowie i dojrzewał.


Dobrze, na moment wróćmy do wspomnianej na samym początku ciekawości świata. Istnieje pewna granica, która oddziela od siebie właśnie ciekawość i ciekawskość. Różnica między tymi słowami wygląda na niepozorną, jednak nie dajcie się zwieść – jest większa, niż mogłoby się wydawać! Gdy jako małe dzieci zadawaliśmy różne pytania, nierzadko takie, przez które na twarzy naszych rodziców pojawiał się wstyd, niewykluczone, że usłyszeliśmy: „Nie bądź taka ciekawska!”, „A co ty taki ciekawski?!”. No cóż, takiej odpowiedzi się spodziewaliśmy. Tym bardziej, że zapewne niemało dorosłych ludzi z naszego otoczenia z wielką pasją zajmowało się życiem innych.


Jestem przekonana, że w Waszym mieście, na osiedlu lub na wsi nie brakuje podglądaczy. To osoby, którym nie umknie żaden detal mogący zaspokoić ich plotkarską naturę. Starają się dosięgnąć swoim oceniającym wzrokiem w każdy możliwy zakątek. Raczej nie słyną z dobrego serca. Wydaje im się, że znają wszystkich otaczających ich ludzi. Jednak, spójrzmy prawdzie w oczy, nie do końca zgadza się to z rzeczywistością. Owszem, znają twarze, nazwiska i ogólne informacje, lecz nie poświęcili ani chwili, aby zajrzeć drugiej osobie do jej duszy i serca. Zapewne opierają się na wyobrażeniu o niej zbudowanym na podstawie wyglądu. Nie mają pojęcia, co ona lubi, co ją denerwuje, a co intryguje. Nie wiedzą, co robi po pracy, czy słucha radia i w jaki sposób spędza czas z przyjaciółmi.


Niekiedy zdarza się kompletnie odwrotnie i wzbudzamy zainteresowanie nie swoją obecnością, a tak właściwie jej brakiem. Chadzamy swoimi ścieżkami, gubimy się w tłumie i ciężko nas rozgryźć. Nie należymy do grona ekstrawertyków, więc kontakt z innymi w niewielkich ilościach zupełnie nam nie przeszkadza. Co więcej, polubiliśmy przebywanie w samotności i taki sposób spędzania czasu najbardziej nam odpowiada. Wykonujemy wszystkie potrzebne czynności w zaciszu domowym, od czasu do czasu rzucając okiem na widoki za oknem. Ku zdziwieniu wielu ludzi, wcale nie czujemy się nieszczęśliwi. Nie jest to opis, który do mnie pasuje, jednak istnieje pewna osoba, która przeczytałaby go z łagodnym, nieco nieśmiałym, uśmiechem na twarzy. To Pan Nikt.


Pan Nikt mieszka w okolicy, w której rzadko słyszy się „dzień dobry”, a wymienienie ze sobą kilku ciepłych zdań niemal graniczy z cudem. Można stwierdzić, że pogoda odzwierciedlała wnętrza tutejszych mieszkańców. Na darmo szukać tutaj słońca i ciepłych temperatur. Praktycznie cały czas niebo pozostaje w odcieniach szarości, a z chmur pada deszcz. Właśnie w tej okolicy mieszka Pan Nikt, uważany powszechnie za szarego, sędziwego i niezbyt grzeszącego urodą człowieka. Kiedyś sąsiedzi zastanawiali się, co ten „dziwny” mężczyzna robi całymi dniami. Potem już przestali zaprzątać sobie nim głowę. A w tym czasie Pan Nikt czytał gazetę, jadł zupę, podlewał swoją roślinkę i cerował dziurawe skarpety. Jego dzień był wypełniony harmonogramem zwykłych zajęć. Natomiast w nocy… Oj, noce naszego bohatera wcale nie należały do tych zwykłych!


To, że znacie Joannę Concejo, nawet nie ulega moim wątpliwościom. Książki jej autorstwa, należące do tych bardzo bliskich mojemu sercu, zawsze zostają w głowie na dłużej po ich przeczytaniu. „Pan Nikt”, który powstał we Francji, czekał na swoją polską premierę niemal piętnaście lat. Wreszcie, dzięki tłumaczeniu Doroty Hartwich, i my możemy poznać „szarego” bohatera. Muszę się Wam przyznać, że napotkałam pewną trudność z określeniem, o czym jest dzisiejsza pozycja. Z pewnością jest to książka o mylnym ocenianiu drugiego człowieka bez jego poznawania. Nie brakuje tutaj również wścibskich zachowań sąsiadów i ich negatywnego nastawienia do wszystkiego, co obce. „Pan Nikt” to też poniekąd książka o akceptacji odmienności oraz otwartości. Mimo czasu, który upłynął od jej premiery, niestety nie straciła na aktualności.


Główny bohater to po części mężczyzna mieszkający w bloku autorki. Wszyscy wokół specjalizowali się w dwóch rzeczach: w unikaniu tematu tajemniczego sąsiada lub w przekazywaniu innym sceptycznych domysłów o jego życiu. Joanna Concejo spojrzała na tę sytuację wrażliwym, przychylnym spojrzeniem i ciepło rozmyślała o tym, co tak naprawdę Pan Nikt może w sobie skrywać. Wymyśliła przepiękną opowieść – równie piękną, jak jej ilustracje, lecz do oprawy graficznej wrócimy za moment. Historia tytułowego bohatera pokazuje, że nieznani nam ludzie mogą nas naprawdę pozytywnie zaskoczyć, a także zwraca uwagę na to, że każdy z nas skrywa pewne sekrety, którymi niechętnie chce się dzielić. Niektóre tajemnice mogą być czymś naprawdę niespodziewanym i – wbrew pozorom – piekielnie potrzebnym.


Niezwykle podoba mi się mnogość pomysłów, które powstają w naszych głowach dzięki jednej książce. Jak już na pewno zdążyliście zauważyć, pani Joasia nie zawiodła nas swoimi ilustracjami. Niektóre z nich są wieloznaczne, a inne – jednoznaczne. Każda jest dokładnie przemyślana i świetnie zaplanowana. Możecie porównać, czy kreska autorki zmieniła się w ciągu piętnastu lat – jeśli tylko na Waszych półkach stoją również jej inne książki. A może właśnie „Pan Nikt” będzie tą pierwszą?

Tytuł – Pan Nikt
Tekst i ilustracje – Joanna Concejo
Przekład – Dorota Hartwich
Wydawnictwo Format, Wrocław 2022