Lubicie kolendrę i długie sukienki? A może sklepy z winylami i potargane spodnie? Niezależnie od Waszych odpowiedzi, pozwólcie, że zabiorę Was do świata punkrocka. Mimo, że to nie jest mój ulubiony gatunek muzyczny, z wielką przyjemnością pochłonęłam dzisiejszą pozycję. Jestem przekonana, że w Waszym przypadku będzie dokładnie tak samo. Chcecie poznać pierwszą zasadę punka?
Dwunastoletnia Malú, a tak właściwie to María Luisa, ma dwa domy. Pierwszym jest mieszkanie mamy. Drugi to sklep taty. W tym pierwszym w szczególności uwielbia swój pokój. Darzy to miejsce miłymi uczuciami i wiąże z nim mnóstwo wspomnień. Natomiast sklep taty to prawdziwy raj dla muzycznych smakoszy. Dziewczyna czuje się tam najlepiej jak tylko można. Przesłuchiwanie całych stosów płyt to dla niej niezwykle ciekawe zajęcie. Warto dodać, że podobnie jak jej tata, Malú jest punkiem. To właśnie z tatą znalazła wspólny język. To on zawsze, ale to dosłownie zawsze, rozumie jej wybory i decyzje. Jest osobą, której dziewczyna powierza swoje największe tajemnice. Tata docenia ziny tworzone przez Malú oraz jej nieszablonowy styl ubierania się. A przecież potargane spodnie i trampki posklejane taśmą także mogą wyglądać czadowo, prawda? Nie do końca rozumie to mama, która chce, aby jej córka była jej dokładnym odwzorowaniem. Bardzo często mamie włącza się tryb „Super-Meksykanki”. Jednak Malú nie czuje w sobie meksykańskiej krwi. Nie chce ubierać się w kolorowe sukienki, obchodzić tamtejszych świąt i jeść kolendry. Wie, że to nie jest zgodne z jej naturą. Kiedy mama zaczyna namawiać bohaterkę do robienia wymienionych rzeczy, nastolatka ma ochotę uciec do taty i zostawić mamę samą z jej meksykańskim charakterem.
Zdarza się, że los podsyła nam niespodzianki. Takim prezencikiem dla Malú oraz jej mamy była przeprowadzka do Chicago. Nie będę ukrywać, że nastolatka nie podskakiwała radośnie z tego powodu. Wręcz przeciwnie. Wypełnił ją smutek. Zdawała sobie sprawę z tego, że nie będzie mogła odwiedzać już sklepu taty. Nagle jej ukochane miejsce oddaliło się o kilka tysięcy mil. Czuła się drzewem, które zostało wyrwane i przewiezione, jednak bez korzeni. Po przeprowadzce Malú bardzo często dzwoni do taty i relacjonuje przytrafione sytuacje, lecz rozmowy w cztery oczy (sześć, jeśli liczymy psa) są o niebo lepsze.
Nadszedł pierwszy dzień w nowej szkole, czyli to, czego Malú obawiała się najbardziej. Dziewczyna stwierdziła, że dostosuje się do pierwszej zasady punka, która brzmi „bądź sobą”. Założyła ubrania charakterystyczne dla swojego stylu. Pomalowała się – brokatowy cień do powiek i eyeliner poszły w ruch. Nie do końca spodobało się to mamie. Ale nastolatka była uparta. Już na pierwszej lekcji okazało się, że złamała regulamin. W szkole panowały bardzo rygorystyczne zasady, jeśli chodzi o wygląd. Szorty, koszulki na ramiączkach, dekolty, kolorowe włosy, makijaż – zabronione. Przkroczenie regulaminu zaowocowało nową znajomością. Malú spotyka pewnego chłopaka z niebieskim irokezem. Ma na imię Joe. Jego mama prowadzi kawiarnię, która była dla Malú miejscem wakacyjnych odwiedziń. Uwielbiała tam przychodzić i wsłuchiwać się w muzykę docierającą do jej uszu. Ale wróćmy do chłopaka. Joe wydawał się być naprawdę miły. Nie wyśmiewał dziewczyny, co niestety sprawiało niektórym wielką satysfakcję. Nie nazywał ją „dziwadłem”. To określenie często było kierowane również w jego stronę. Czyżby skończyło się już jedzenie obiadów w samotności?
Nie zdradzę Wam, jak do tego doszło, ale Malú wraz z Joe’m i dwójką innych znajomych zakłada punkowy zespół. Cała czwórka chce walczyć z dyskryminacją i niesprawiedliwością, która opanowała ich szkołę. Nasza bohaterka nie mówi mamie o zespole i próbach. Chce ukryć to chociaż do pierwszego występu. Dlaczego? Ponieważ wie, że zostałaby skrytykowana. Ma jednak wielkie wsparcie w tacie i mamie swojego przyjaciela, która znakomicie ją rozumie i służy pomocą. Prawo do własnego zdania i poglądów jest dla zespołu niezwykle istotne. Dla nauczycieli i dyrektora chyba niekoniecznie. Nadszedł czas, aby to zmienić. I w końcu dojść z mamą do pokojowych stosunków.
Kiedy czytałam „Pierwszą zasadę punka”, naprawdę myślałam o tym, że ta pozycja byłaby wspaniałą lekturą szkolną. Z pewnością powinni po nią sięgnąć młodsi czytelnicy, rodzice oraz nauczyciele, o tak! Można powiedzieć, że to tylko zwykłe życie dwunastolatki. Przechodzi okres buntu, nic nadzwyczajnego. Jednak szeroko otwiera oczy i pokonuje swoją nieśmiałość, co również ułatwia jej walkę ze wspomnianą dyskryminacją. Książka pokazuje też, że muzyka potrafi niekiedy nieźle ułatwić życie. I zdecydowanie pomóc w przecięciu się ścieżek dwóch osób.
Celia C. Pérez – autorka – w dzieciństwie była bardzo podobna do Malú. Wyklejała ziny i czuła się odrzucona oraz niezrozumiana. I uwaga! Sylwia Chutnik – tłumaczka – miała dokładnie tak samo. To dzięki tym paniom „Pierwsza zasadę punka” jest tak wyjątkową książką. Myślę, że naprawdę nie macie się nad czym zastanawiać. Miłego czytania!