dorośli dzieci młodzież

Przyjaźń – czyli istota w relacji

Udostępnij:

Wiele razy słyszałam, jak różne osoby zastanawiały się, co jest ważniejsze w życiu: przyjaźń, czy miłość? Moja definicja przyjaźni bardzo zmieniała się w ciągu kilku ostatnich lat. Gdy byłam młodsza (myślę tutaj o wczesnych latach podstawówki), byłam przekonana, że przyjaźń jest czymś dla „wybranych”. Sądziłam, że nie każdemu jest dane jej doświadczyć. Nie miałam wówczas najlepszej przyjaciółki, więc często o niej marzyłam. Czytanie książek z pięknymi wątkami krążącymi wokół przyjaźni sprawiło, że miałam spore oczekiwania. Chciałam spotkać w swoim mieście drugą Pippi Pończoszankę albo stworzyć grupkę bliskich osób niczym w Bullerbyn. No właśnie, kluczowe słowo – chciałam.


Myślę, że dziesięcioletnia Maja byłaby potwornie dumna z przyjaźni, które teraz tworzę. Powoli spełniam marzenie tej dziewczynki, a mam świadomość, że im będę starsza, tym więcej bliskich osób będę zdobywać. Chociaż „zdobywać” to tak naprawdę nieodpowiednie słowo. Bycie czyimś przyjacielem to pewien zaszczyt. Oznacza to, że dwójka ludzi obdarzyła się czymś niezwykłym. Przede wszystkim – zaufaniem oraz wielką sympatią, jednak nie tylko. Obdarzyła się możliwością proszenia o radę, dzwonienia o dowolnej porze dnia i nocy, udzielenia wsparcia i przytulenia, gdy tego potrzebujemy. Z każdej strony słyszymy: „Życie jest krótkie i trzeba z niego korzystać!”. No właśnie. Wyobraźcie sobie, że wszyscy Wasi przyjaciele chcą dzielić z Wami to „krótkie” życie. A Wy wybraliście ich na kompanki oraz kompanów własnego losu.


Kompanka mojego losu sprawia, że wszystko wydaje mi się łatwiejsze. Zawsze mnie wysłucha. Jest ze mną szczera, więc gdy widzi, że robię coś nie tak – mówi to. Zaraża mnie swoim spokojem, a ja ją moją energią. Jest bardzo dojrzała i rzadko zdarza się, aby nie miała racji. Bywa okropną ciamajdą i czasami gniewam się na nią, jak coś rozleje w kuchni, ale od razu mi przechodzi. Przytula mnie, kiedy czuje się szczęśliwa. Mamy wiele wspólnych marzeń. Ona nauczyła mnie romantyzować każdą chwilę i pić kawę mrożoną, a ja nauczyłam ją mówić „durszlak”, a nie „druszlak”. Każdą moją recenzję czyta bardzo szybko, jednak książki – bardzo powoli. Wie, że strasznie stresuję się przed spotkaniami autorskimi, które prowadzę, więc pisze mi mnóstwo miłych wiadomości kilka minut przed ich rozpoczęciem. Razem oglądamy piękne filmy i marzymy o wielkiej miłości. Taka właśnie jest moja najlepsza przyjaciółka.


Jeszcze rok temu powiedziałabym, że przyjaźń nie istnieje bez miłości. Dzisiaj myślę (a nawet jestem przekonana), że to nieprawda. Istnieją przyjaźnie bardziej, bądź mniej głębokie. I owszem, w tych drugich może pojawić się miłość, lecz nie jest to regułą. Co więcej, niektóre przyjaźnie przemieniają się właśnie w relacje miłosne. Wówczas obie osoby podejmują dość spore ryzyko. Bo jeśli doszłoby do rozstania, zakończyliby nie tylko miłość, ale także przyjaźń. Przyglądając się temu bliżej, każda taka relacja to pewna odpowiedzialność. Gdy w jakiś sposób „zepsujemy” przyjaźń, zrobimy coś nie w porządku, możemy wyrządzić tym sporą przykrość drugiej osobie. Dlatego musimy dbać nie tylko o swój komfort.


No dobrze, ale jak rozpoczynają się takie przyjaźnie? W każdy możliwy sposób. Powrócę na moment do mojej – wspomnianej już – najlepszej przyjaciółki i zdradzę Wam, że nie od początku darzyłam ją sympatią. Hm, w sumie ujęłam to dość delikatnie. Na całe szczęście zmieniłam zdanie! Najczęściej przyjaźnie mają swój początek kompletnie niespodziewanie. Nie mamy zielonego pojęcia, że osoba, która stoi przed nami, kiedyś stanie się nam najbliższa. A kiedy jesteśmy już dla siebie najbliżsi, raczej nie spodziewamy się, że niebawem może wystąpić między nami zgrzyt lub większa kłótnia. Możliwe, że będzie ona tylko chwilowa i niebawem powrócimy do poprzednich stosunków. Jednak ostatniej też druga opcja, nieco mniej optymistyczna. Nasze drogi mogą się rozejść lub od siebie oddalić. Bolesne uczucie, prawda?


Każda przyjaźń przyczyniła się do naszego ukształtowania. Sprawiła, że jesteśmy sobą. Na pewno uświadomiła nam mnóstwo rzeczy na swój temat. Dostawanie komplementów jest oczywiście czymś bardzo miłym. Jeśli usłyszymy, że rozmowa z nami poprawia komuś humor albo wyglądamy promiennie i uroczo, na naszej twarzy pojawi się uśmiech, a także wzrośnie nasze zadowolenie. Lecz wszyscy wiemy, że prawdziwa przyjaźń nie zawsze opiera tylko na słodkich tekstach. Prawdziwy przyjaciel potrafi wyrazić konstruktywną krytykę odnośnie naszego zachowania, czy też postawy. I to właśnie ta cenniejsza strona przyjaźni. Gdy trafimy na odpowiednią osobę, dostrzeżemy nad czym powinniśmy popracować.


Wiedzieliście, że ludzie szczęśliwi żyją dłużej? To nie kłamstwo, potwierdzają to nawet naukowe badania. Dlatego życzę Wam, abyście znaleźli osobę, dzięki której możecie być jednym z dowodów tychże badań. Heike Faller przeanalizowała relacje, które tworzy ona sama oraz jej znajomi. Na każdą z nich spojrzała nieco głębiej i wydobyła ich esencję. W swojej książce o tytule „Przyjaźń. To, co nas łączy” przedstawiła obraz prawdziwych przyjaźni. Przeczytałam tę pozycję razem z moją przyjaciółką, nie do końca spodziewając się, co nas czeka. O mamo, jak ja jestem wdzięczna, że akurat wtedy otworzyłam „Przyjaźń”! Obie zostałyśmy bardzo wzruszone i poruszone. Nigdy – przenigdy! – nie spotkałam się z tak szczerym opisem przyjaźni. Przyjaźni trwałych, przerwanych, wesołych, smutnych, dynamicznych i spokojnych. Muszę oczywiście zaznaczyć, że dzięki ilustracjom Valeria Vidaliego, ta pozycja nabrała wielu nowych warstw. Wzniósł „Przyjaźń” na jej absolutne wyżyny, co po części już mogliście zauważyć.


Po lekturze zaczęłam myśleć o etapach relacji, które tworzę. Dlaczego? Dlatego, że właśnie na tym skupia się dzisiejsza pozycja. Otwierając ją, napotykamy na początki przyjaźni. Niektórzy po raz pierwszy widzą się na łące, inni przez przypadek wpadają na siebie podczas pląsów w klubie, a jeszcze inni poznają się jako przeciwnicy podczas gry w ping-ponga. Czy te, dopiero zaczęte, relacje będzie czekał kryzys? Niewykluczone. Książka „Przyjaźń” pokazuje, że czasami przerwa lub zupełne zakończenie to najlepsze rozwiązanie. Być może w przyszłości, na przykład oglądając zdjęcia ze wspólnych podróży – podobnie jak jedna z bohaterek „Przyjaźni”, poczujemy potrzebę ratowania naszej więzi. Jeżeli okaże się, że wbrew upływowi czasu i wielu życiowym zmianom, wciąż będziemy czuli się razem dobrze, oznacza to tylko jedno. Nasza przyjaźń przetrwała. Jednak Heike Faller przedstawia nam, czytelnikom, nie tylko taki scenariusz. Posługując się historiami wielu osób, ukazała w swojej książce niejedno możliwe zakończenie. Valerio Vidali, po usłyszeniu tych opowieści, ukrył różne „smaczki” dla uważnych obserwatorów. Tylko od nas zależy, w jaki sposób je zinterpretujemy i ze sobą połączymy. Czy samotny rybak rozmyśla o czasach, w których zarzucał wędkę razem ze swoim przyjacielem? Czy dwie osoby zwierzające się sobie nawzajem przy papierosie pamiętają, jak za dzieciaka szeptały sobie tajemnice na łóżku piętrowym? Czy mężczyzna poznający rodzinę swojej partnerki potrafi przypomnieć sobie emocje, które poczuł, gdy zobaczył ją po raz pierwszy? Czy podczas jazdy na rowerze, uśmiechy dwójki przyjaciół są tak samo szerokie, jak kilka dobrych lat temu? Możemy tylko domniemać.


Minęły już trzy dni, odkąd przeczytałam książkę duetu Faller x Vidali, a wciąż czuję, że „Przyjaźń” we mnie siedzi. To o czymś świadczy, prawda? Sprawcie sobie tę pozycję i pożyczacie ją każdej możliwej osobie. Wzruszcie, kogo tylko możecie.

Tytuł – Przyjaźń. To, co nas łączy
Tekst – Heike Faller
Ilustracje – Valerio Vidali
Przekład – Iwona Mączka
Wydawnictwo Format, Wrocław, 2022