dorośli młodzież

Sempre Susan – czyli proza życia

Udostępnij:

Zapewne kojarzycie to nazwisko. Sontag. Susan Sontag. Pewna siebie, błyskotliwa i odważna pisarka. Całkiem możliwe, że czytaliście jej książki lub eseje. Pełne niezależnych przemyśleń i niepopularnych opinii. Patrząc na jej sukces (nakrapiany wieloma nagrodami) oraz na rozpoznawalność jej nazwiska, można by stwierdzić, że czuła się spełniona zawodowo i prowadziła udane, lekko beztroskie życie artystycznej duszy. Mogłoby się wydawać, że była szczęśliwa. Dotarła do celu, który sobie obrała, a może nawet i dalej. Też czasami chcielibyście wejść do mieszkania jakiegoś twórcy, aby zobaczyć jego kuchnię, dotknąć regałów z książkami i podejrzeć, w jaki sposób pracuje? Ja bardzo często doświadczam takiej ochoty. A teraz, dzięki Sigrid Nunez, mogłam ją spełnić.

Mieszkała pod numerem trzysta czterdzieści. W Nowym Jorku. Już na kilometr dało się u niej wyczuć nowojorski charakter – mimo tego, że stąd nie pochodziła. Była pewna, że wszystko robi właściwie. Nie wątpiła w swoje zdolności. Raczej się uśmiechała, choć sprawiała wrażenie niezbyt ciepłej osoby. Swoją oliwkową cerę i twarz o ostrych rysach podkreślała ciemnymi ubraniami. Uwielbiała wychodzić wieczorami, najczęściej do restauracji. Była wielką fanką sushi. Gotowanie raczej nie należało do jej zainteresowań. Jej syn czasami potrafił przetrwać cały dzień na chipsach. Bardzo często przygotowywała jedzenie z puszki lub po prostu je zamawiała. Kuchnia to nie było dla niej miejsce do przyrządzania potraw. Kuchnia była dla niej przestrzenią idealną do rozmów przy długim, drewnianym stole.

Susan nie cierpiała samotności. Bardzo się jej bała. Zawsze musiała mieć obok siebie osobę, do której w każdej chwili mogła się odezwać. Nawet gdy pisała. Chciała dyskutować na temat każdego napisanego zdania, zadawać pytanie oraz prosić o rady. Twierdziła, że nie tworzy dla własnej przyjemności, lecz dla dobra kultury i literatury. Bardzo krytycznie wypowiadała się o swoich tekstach. Często twierdziła, że są beznadziejne i do niczego się nie nadają. Tak naprawdę miała dość trudną relację ze swoją pracą. Nigdy nie wyznaczała sobie godzin na pisanie. Dyscyplina raczej nie była jej kompanką. Przeznaczała bardzo dużo czasu na wizyty znajomych. Wolała spotkać się z osobą, do której nie pałała wielką sympatią, niż siedzieć samotnie przy maszynie do pisania.

Często przebywała w kinie. Była wręcz uzależniona od dużego ekranu. Kochała robić sobie filmowe maratony. Mogła pochwalić się przeogromną wiedzą na temat kina. Z literaturą nie było inaczej – jak zapewne już zdążyliście się domyślić. Dzieliła się posiadanymi informacjami oraz ciekawostkami przy każdej możliwej sytuacji. Absolutnie nie krępowała się też przy pouczaniu lub krytykowaniu innych. A musicie wiedzieć, że potrafiła być naprawdę bezlitosna. Większość ludzi uważało ją za osobę niesympatyczną, na co w gruncie rzeczy sama sobie zapracowała. Mówiono także o niej, że za grosz nie ma poczucia humoru. Susan bardzo chciała zachowywać się poważnie. I najczęściej się jej udawało. Jednak nie była kobietą bez serca. Prawiła mnóstwo komplementów i w każdym potrafiła dostrzec coś wyjątkowego, na co nikt inny nie zwracał uwagi.

Zazwyczaj otaczała się młodszymi koleżankami i kolegami. Nie, nie czuła się staro w ich towarzystwie. W ogóle niezbyt przejmowała się swoim wiekiem. Miała młodą duszę. A jeśli nie, niezwykle umiejętnie to tuszowała. Różnica wieku zacierała się w praktycznie każdej relacji, którą tworzyła. Również w tej z własnym synem. Wyszła za mąż w wieku siedemnastu lat. Owocem jej małżeństwa był David. Bardzo szybko zaczęła traktować go jak dorosłego człowieka. Twierdziła, że dzieciństwo to okres potwornej nudy, dlatego jak najszybciej chciała wprowadzić Davida w świat dojrzałości. W ich więzi zatarła się nie tylko różnica wieku. Zniknęło wiele innych granic. Obydwoje posiadali wybuchowe temperamenty. Kłótnie nie były niczym wyjątkowym. Ale wszystkie sprzeczki okropnie męczyły Susan. Tym bardziej, że David mieszkał razem z nią pod „trzystaczterdziestką”.

Podróżowanie stało się jej uzależnieniem. Kiedy nie było jej w domu, znajdowała się na drugim krańcu świata. Natomiast gdy była w domu, najpewniej planowała swoją następną podróż. Nie lubiła odwiedzać wsi i małych miasteczek. Uważała, że w ogóle nie są one ciekawe. Interesowali ją ludzie. To ich cechy i wygląd zostawały w jej głowie. Nie miała pamięci do miejsc. Podróżując, często odwiedzała swoich starych przyjaciół oraz byłe partnerki i byłych partnerów. Z prawie każdym z nich utrzymywała kontakt po rozstaniu, co może niektórych szokować. Zaskakujące są także niektóre poglądy i decyzje Susan. Za przykład może posłużyć fakt, że od zawsze upierała się, że nie chce mieć managerki ani managera. Patrzyła z góry na innych twórców, którzy zatrudniali osobę do „zarządzania” ich karierą. Niestety nie wyszło jej to na dobre. Sama nie potrafiła negocjować stawek, więc jej zarobki nie były zbyt wysokie. A mimo to zawsze jeździła taksówkami. Uważała, że jeżdżenie komunikacją miejską to kwintesencja porażki.


Susan Sontag nigdy nie była szczęśliwa. Sama to przyznała. Stany depresyjne i nowotwory dawały jej w kość. Była niezadowolona z tego, w jaki sposób wykorzystała swoje życie. Twierdziła, że zmarnowała dziesięć lat. Żałowała, że nie pisała więcej. Chciała być postrzegana w pierwszej kolejności jako powieściopisarka, autorka opowiadań, a dopiero później jako eseistka. Jednak większość osób wciąż kojarzy ją z esejami. Nie ulega wątpliwościom, że Susan Sontag osiągnęła naprawdę wiele. Jest całkiem niemało osób, które twierdzą, że to jedna z najważniejszych pisarek dwudziestego wieku. Sontag łamała wszelkie możliwe zasady. Zostawiała stereotypy daleko za sobą. Była przełomem. Pędzącą strzałą trafiającą w dziesiątkę. Zmieniła coś w literaturze. Zostawiła po sobie ślad, którego nikt nigdy nie będzie w stanie zatrzeć.

Zapewne pojawiło się Wam w głowie pytanie: „Skąd Sigrid Nunez wie tak wiele na temat Susan Sontag?”. Już Wam odpowiadam. Susan, po dłuższym pobycie w szpitalu, potrzebowała kogoś do pomocy przy odpisywaniu na zaległą korespondencję. Zgadnijcie, kogo jej polecono. Tak – właśnie Sigrid Nunez. Ich relacja zdecydowanie przekroczyła granicę pracy i przemieniła się w przyjaźń. Niedługo później Sigrid stworzyła związek z synem Susan, dlatego zamieszkała pod „trzystaczterdziestką”. Po rozstaniu także utrzymywała kontakt z pisarką, choć trzeba przyznać, że znacznie stracił on na intensywności. Ta wieloletnia więź znacząco wpłynęła nie tylko na twórczość i sposób pisania Sigrid Nunez (autorki między innymi „Przyjaciela”), ale na całe jej życie. I na Susan zapewne też.

„Sempre Susan. Wspomnienia o Susan Sontag” (w tłumaczeniu Dobromiły Jankowskiej) to nie biografia. To znakomicie opisane sytuacje, przemyślenia, które tworzą obraz absolutnie wyjątkowej, oryginalnej i piekielnie mądrej kobiety. Susan Sontag.

Tytuł – Sempre Susan. Wspomnienia o Susan Sontag
Tekst – Sigrid Nunez
Przekład – Dobromiła Jankowska
Wydawnictwo Pauza, Warszawa, 2021