młodzież

Sto godzin nocy – czyli ucieczka z niewidocznym światłem w tunelu

Udostępnij:

No dobra, przyznajcie się – kto z Was nie marzy o wyprawie do Nowego Jorku? Chyba każdy ma ochotę choć raz zawitać w tym jakże różnorodnym i kolosalnym mieście. Nocny spacer uliczkami pełnymi ludzi i świateł znajduje się na długiej liście marzeń zapewne większości z nas. Doskonale znamy to miasto choćby z filmów i książek, jednak w ludziach (również we mnie) wciąż drzemie chęć samodzielnego odkrycia tego miejsca. Dokładnie to czuła Emilia. Gdy tylko przytrafił się sensowny powód ucieczki do Nowego Jorku, nie zastanawiała się zbyt długo.

Emilia December de Wit ma czternaście lat, mamę – wielką artystkę i wielbicielkę sztuki oraz tatę, który jest dyrektorem szkoły, uczy matematyki i kocha obserwować gwiazdy. Kilka dni temu stał się najgorętszym tematem holenderskich ploteczek. Dlaczego? Ponieważ zrobił przeraźliwie głupią i niedojrzałą rzecz. Popełnił błąd, którego nie da się naprawić i wybaczyć. Od tamtej pory anonimowi ludzie z internetu życzą mu śmierci i grożą podpaleniem domu. Emilia już tego nie wytrzymuje. Do czego doprowadził jej tata? Do tego, że jego córka nawet nie może spokojnie przechadzać się na świeżym powietrzu po Amsterdamie. Wtedy Emilia z prędkością światła staje się punktem „O” w okręgu stworzonym przez dziennikarzy. Do głowy przyszedł jej pewien pomysł. Dokładnie go przemyślała. I podjęła decyzję.

Dziewczyna wykupiła lot, wynajęła mieszkanie, wydrukowała odpowiednie godziny i przystanki metra oraz linii tramwajowych. Spakowała się i podkradła tacie kartę płatniczą. Obiecała sobie, że nie zdradzi rodzicom swoich planów. Okłamie ich, że poleciała do znajomej mieszkającej w Niemczech. To znaczy… jeśli się odważy. Gdy zasypia, nie do końca może w to uwierzyć. Jutro poleci do Nowego Jorku! I to zupełnie sama! Jest przekonana, że podoła wielu wyzwaniom oraz problemom, które na nią czekają. W końcu przygotowała się na każdą okazję. Obawia się tylko jednego – będzie musiała spać w obcym łóżku, dotykać wielu dotykanych już przedmiotów i siadać na fotelach w środkach komunikacji miejskiej. To straszne, ponieważ wszędzie są bakterie. A Emilia nienawidzi i trochę boi się właśnie bakterii.

W samolocie nastolatka dostaje wielkiego napadu strachu. Wszystkie pasażerskie oczy skierowane są w jej stronę. Stewardessy oraz lekarz stoją kompletnie nie wiedząc, co należy zrobić. Po jakimś czasie, czyli kilku godzinach, Emilia opanowuje swój lęk. Uf, już za chwile dotrze do Nowego Jorku. Wciąż pływa w uczuciu o nazwie „niedowierzanie”. I ja się temu nie dziwię.

Dziewczyna odbiera swoje bagaże. Czeka ją jeszcze bardzo ważna rozmowa. Rozmowa, która zadecyduje o tym, czy może stać się częścią nowojorskiej układanki. Pani na lotnisku prosi o zgodę rodziców na tutejszy pobyt. Na całe szczęście Emilia się przygotowała. A powód? – pyta kobieta. Oczywiście zwiedzanie – odpowiada Emilia. Cały dialog poszedł pomyślnie. Jednak wiadomo, nie obeszło się bez stresu. Teraz tylko podróż do wynajętego mieszkania i voila! Ale najpierw wizyta w banku. W końcu trzeba wypłacić pieniądze z karty kredytowej taty.

Okazuje się, że naprawdę trudno zorganizować taką wyprawę. Samodzielnie i w wielkiej tajemnicy przed wszystkimi. Emilia zupełnie nie miała pojęcia o tym, że w Ameryce mieszkanie mogą wynajmować tylko i wyłącznie osoby pełnoletnie. Niezły klops. A oprócz tego dziewczyna została oszukana. Pokój, który wynajęła przez internet, wcale nie jest do wynajęcia. Mieszka tam trzyosobowa rodzinka, co oznacza, że mężczyzna z internetu podał fałszywy adres i fałszywe nazwisko. Urodził się wielki problem. Mało tego! On wciąż rośnie. A na dodatek okazało się, że przez Nowy Jork już za kilka dni przejdzie huragan Sandy.

O czym Emilia myślała, kiedy planowała swoją podróż? Przecież wiedziała, że rodzice zaczną jej szukać. Wiedziała, że nie tak łatwo będzie wciskać im kolejne kłamstwa. Wiedziała, że pojawią się problemy, które będą mogli rozwiązać tylko i wyłącznie dorośli. Jednak nie dopuszczała do siebie tych myśli. Postawiła przed nimi ścianę, która została zburzona dopiero po przylocie do Nowego Jorku. Jest zadowolona z jednej rzeczy – z tego, że pokazała tacie, jak bardzo ją skrzywdził.

Pojawiają się Wam pytanie w głowie? O, to świetnie się składa! Jeśli sięgniecie po „Sto godzin nocy”, wszystkie zostaną rozwiane. Książka napisana przez Annę Woltz jest wypełniona emocjami. Czytając ją, budzi się w nas wielki gniew, smutek, a także radość. „Sto godzin nocy” ostrzega przed podejmowaniem pochopnych decyzji. Ale ukazuje również, że niekiedy spontaniczne kroki potrafią przynieść wiele korzyści.

Kiedy byłam jeszcze przed lekturą, straszliwie intrygował mnie tytuł. Być może z Wami jest tak samo. Zaspokójcie swoją ciekawość, to nie takie trudne!

Tytuł – Sto godzin nocy
Tekst – Anna Woltz
Tłumaczenie – Jadwiga Jędryas
Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa, 2019