dorośli

Szepczące w ciemnościach – czyli w kotle kłopotów

Udostępnij:

Słysząc słowo „czarownica”, do głowy może wpaść nam kilka nieco odmiennych skojarzeń. Niewykluczone, że pierwszym, o czym pomyślimy, są bajki i baśnie. Czarownice, najczęściej pełniące istotną rolę drugoplanową, mają wpływ na wydarzenia w przyszłości. Nie są wróżkami – urodziwymi, dobrymi duszami, które przylatują z pomocą. Raczej rzucają zaklęcia, mieszając wielką łyżką wrzące substancje w kotle, mrucząc przy tym coś pod nosem. Nierzadko zdarza się, że postać czarownicy mylona jest z Babą Jagą. W wielu domach dzieci są straszone jej przybyciem. Rodzice i dziadkowie, mówiąc: „Jesteś niegrzeczny, zaraz przyjdzie Baba Jaga!”, często nie zdają sobie sprawy z tego, że strach przed kobietami z niepoznaną energią oraz umiejętnością czarowania nie jest niczym nowym. Wspominając o skojarzeniach wokół słowa „czarownica” na samym początku, liczyłam się z tym, że część z Was pomyśli o ludobójstwie mającym miejsce parę wieków temu. Historycy domniemają, że rozpoczęło się one w szesnastym wieku. Istnieje także teza, że polowanie na czarownice nigdy się nie skończyło. Zanim pomyślicie: „Rany, co za brednie”, weźcie pod uwagę kilka aspektów i pozwólcie, że nieco Wam pomogę.

Warto wspomnieć, że w przywołanym już szesnastym wieku kobiety miały ważną pozycję w swoich społecznościach. Stały się odpowiedzialne za szeroko rozumiane leczenie – zarówno ciała, jak i duszy. Tajemnice ziół i lekarstw to dla nich bułką z masłem. Przyjmowały także porody, więc bezpieczeństwo i zdrowie noworodka oraz świeżo upieczonej mamy było w ich rękach. Obdarzano je ogromnym zaufaniem i liczono na nie podczas klęsk takich, jak pożary i kataklizmy. Wierzono, że radzą sobie z demonami i odganiają zło, a dodatkowo potrafią pomóc w podjęciu słusznych decyzji i mają realny wpływ na przyszłe wydarzenia. Społeczeństwo wiejskie było niezwykle szczęśliwe, mając u swojego boku czarownice. Do czasu. Tragedia nie była trudna do przewidzenia. Na horyzoncie zaczęły pojawiać się wojny, epidemie, wzmożona przemoc na ulicach oraz katastrofy. Na początku tych diametralnych zmian obarczono czarownice sporą odpowiedzialnością. Liczono, że prędko uporają się z niepowodzeniami. No cóż, doskonale wiemy, jak wyglądało zakończenie.


Po paru sekundach namysłu dochodzę do wniosku, że z lekka skłamałam, pisząc, że jesteśmy świadomi ludobójczego finiszu. Nie mamy pewności, co do liczby ofiar. Był czas, w którym źródła podawały, że spalono dziewięć milionów kobiet. Dziś wiemy, że ofiar było znacznie mniej i cały czas krążymy wokół liczby kilkudziesięciu tysięcy. Skąd tak duży rozstrzał? Podejrzewa się, że słowo „ofiary” jest w tej sytuacji pewnym problemem. Ofiary to nie tylko czarownice spalone na stosie, ale również kobiety torturowane, otruwane, napiętnowane oraz trzymane w zamknięciu. Wnikliwie analizując całą sytuację, można uzmysłowić sobie, że nie udałoby się spalić aż tak ogromnej liczby osób. Nie mówiąc o już o barierach fizycznych, byłoby to politycznie niekorzystne dla wszystkich osób przy władzy. „Zamordowałem dziewięć milionów kobiet” nie brzmi dumnie. To podstawa do oskarżenie o ludobójstwo gigantycznej wagi. Co nie zmienia faktu, że ludobójstwo i tak się dokonało. Możemy głębiej zastanowić się nad tym, w jaki sposób wybierano kobiety skazane na śmierć lub życie w katorgach. Odpowiadając bardzo ogólnie – pod nieczyste działania można było podciągnąć tak naprawdę wszystko. Jednak szukając bardziej złożonego wyjaśnienia, skupmy się na dwóch grupach.

Szaleństwo oraz melancholia to słowa bezpośrednio wiążące się z czarownicami. Z dzisiejszą wiedzą o psychiatrii i licznych zaburzeń, rozmowa na temat pewnych zachowań wyglądałaby znacznie inaczej, lecz wtedy depresja, czy też zaburzenie borderline nie były dogłębnie przebadane. Pod koniec piętnastego wieku stwierdzono, że melancholia ułatwia dostęp do szatana. Najczęściej dopadała czarownice żyjące na obrzeżach miast, wycofane z życia oraz uważające kontakt z naturą za bezcenny. To właśnie do nich kierowano się w potrzebie posiadania ziół, uleczenia ran – tych zewnętrznych, jak i wewnętrznych. Kontrastową postawą dla melancholiczek były histeryczki. Głośne, wykrzykujące swoje przekonania i głoszące postępowe prawdy. Histerię uznawano za typowo kobiecą przypadłość. Za niezrównoważenie i wręcz utratę rozumu. Dodatkowo dochodziła kwestia seksualności. W dziewiętnastym wieku pojawiły się teorie, że zachwiana psychika u kobiet ma swoje podłoże w ich podbrzuszu i genitaliach. To właśnie te części ciała stanowiły kłopot. Wszystko, co poniżej pępka u mężczyzn symbolizowało ich wyższość oraz pożądanie, które nigdy nie było krytykowane. Natomiast jeśli kobieta pokazywała w jakiś sposób swoją seksualność, bądź nie była ustatkowana pod względem męża i rodziny, budziła same negatywne emocje. Nazywano ją „wyuzdaną” i każde jej czyny postrzegano jako efekt obłąkania.


Aby wskazać obłąkanie kobiety, nie trzeba było dysponować konkretnymi dowodami. Czasami wystarczyła nawet opinia jednej osoby. Idealnie obrazuje to historia Barbary Ubryk, która bardzo wcześnie, tuż po śmierci rodziców, wstąpiła do zakonu, chcąc znaleźć swoje miejsce w świecie. Opierając się na dziecinnej naiwności, zdradziła nowo poznanym zakonnicom nieco zbyt wiele na temat swoich trosk i niepokojów. Kiedy ogrodnik zobaczył ją „nagą i tańcującą”, młoda Barbara ekspresowo została uznana za kobietę o obłędzie erotycznym. Bez długiego namysłu zamknięto ją w karcerze na ponad dwadzieścia lat. Cały ten czas spędziła w samotności, na sianie, we własnych odchodach i z nikłym jedzeniem podawanym przez otwór w drzwiach. Co ciekawe, po wyjściu z zamknięcia wypowiadała się o siostrach zakonnych jako o czarownicach. Nietrudno się domyślić, że Kościół był powiązany z ludobójstwem kobiet, więc fakt, że zakonnice oddane wierze także dostały łatkę czarownic pokazuje, że definicja tego słowa była niezwykle elastyczna.

Kogo dzisiaj moglibyśmy nazwać czarownicami? Ile osób, tyle opinii. Najprościej powiedzieć: feministki. Jednak zakładając, że każda kobieta chcąca równości płci jest feministką, oznacza to, że wszystkie jesteśmy czarownicami? Może są nimi osoby pracujące seksualnie? Nie wpisują się w schemat patriarchalnej roli kobiety, a spora część społeczeństwa jest oburzona ich zawodem. A co z kobietami nieheteronormatywnymi? Patrząc na przykład na nasze państwo, nie ma dla nich miejsca w prawie, nie wspominając o wykluczaniu na innych płaszczyznach. Kobiety doświadczające hejtu w internecie? To także forma przemocy, mogąca wyrządzić kolosalne szkody i odcisnąć swoje piętno na psychice. Podciągnięcie czarownic pod jedną grupę jest niewykonalne. Kierując się myśleniem, że Joanna d’Arc była jedną z nich, powinnam wymienić także kobiety wstępujące do wojska. Tak naprawdę wszelkie zachowania, które nie są akceptowane u płci żeńskiej czynią z nas czarownice. Czy rodząc się nieco wcześniej, byłybyśmy strącone na stosach? Niewykluczone. Zofia Krawiec oraz wszystkie jej rozmówczynie (a być może i rozmówcy) na sto procent tak.


Internetowe działania Zofii Krawiec śledzę już od dłuższego czasu. Nic więc dziwnego, że kiedy dostrzegłam informację o jej nowej książce, wiedziałam, co zrobić. Wieści o polowaniu na czarownice co jakiś czas obijały mi się o uszy, ale nigdy nie przysiadłam na dłużej do tego tematu. Okropnie żałuję, że nie jest on wystarczająco dobrze nagłośniony i mam nadzieję, że książka „Szepczące w ciemnościach” przyczyni się do zmiany. Nie ulega wątpliwościom, że parę wieków temu miała miejsce tragiczna sytuacja. W okrutny sposób zginęło kilkadziesiąt tysięcy kobiet. Powody są niejasne, a liczba ofiar nigdy nie została odpowiednio udokumentowana. Palenie kobiet na stosach jest ludobójstwem konsekwentnie zamiatanym pod dywan. Chcąc wyciągnąć je na światło dzienne, Zofia Krawiec, sama dysponując ogromną dawką wiedzy, odbyła rozmowy z ludźmi doszukującymi się prawdy o wiedźmach i czarowniach. Są to: Agnieszka Szpila, Michał Pospiszyl, Manuela Gretkowska, Maria Moonset Matuszewska, Mira Marcinów, Aleksandra Kulczyk, Mikołaj Sobczak, Maria Bigoszewska oraz Marta Niedźwiecka. Zahaczając o sprawy aktywistyczne, kobiecą seksualność, buddyzm, tarota, a nawet poezję, pozycja „Szepczące w ciemnościach” ukazuje obraz opisanej tragedii najszerzej, jak to tylko możliwe.

Niewykluczone, że w drzewie genealogicznym każdego z nas znajduje się krew czarownic. Czy to odpowiedni czas, aby ją odkryć?

Tytuł – Szepczące w ciemnościach
Tekst – Zofia Krawiec
Rozmówcy – Agnieszka Szpila, Michał Pospiszyl, Manuela Gretkowska, Maria Moonset Matuszewska, Mira Marcinów, Aleksandra Kulczyk, Mikołaj Sobczak, Maria Bigoszewska, Marta Niedźwiecka
Wydawnictwo Znak, Warszawa, 2023