Warszawa. Cóż to jest za miasto! Niedawno wybraliśmy się tam na wycieczkę, pamiętacie? To była niezwykła podróż. Pukaliśmy do drzwi arcyciekawych warszawiaków, zwiedzaliśmy łazienki (i to takie królewskie, na wypasie!), zachwycaliśmy się bujnymi ogrodami i zaglądaliśmy do kawiarni oraz restauracji. Dzisiejsza wędrówka będzie się nieco różniła od tej poprzedniej. Od razu Was uprzedzam, że warto wziąć ze sobą wygodne buty, butelkę z wodą i aparat. No dobra, telefon też może się przydać. Jeśli dotrzymają Wam towarzystwa domownicy, przyjaciele lub znajomi, doświadczycie podwójnej radości z podróży. Naszym przewodnikiem będzie niewielki chłopiec, nazywany przez rodziców smykiem. Być może już go znacie, jest naprawdę rozchwytywanym i uwielbianym oprowadzaczem!
Jak wspomniałam chwilkę temu, nasz pilot nie jest spory. Natomiast z Warszawą jest zupełnie odwrotnie, to nie takie małe miasto! W końcu pełnienie funkcji stolicy zobowiązuje, dlatego Warszawa cały czas się rozrasta. W jej centrum znajduje się najwyższy budynek w mieście. Mierzy aż dwieście trzydzieści siedem metrów! Został wybudowany w latach pięćdziesiątych ubiegłego wieku. Spójrzcie, jak mieni się kolorami. Jest jednocześnie różowy, żółty, zielony i niebieski. Nasz przewodnik mówi, że lśni z daleka. A wiecie, że można zobaczyć go również wewnątrz? Trzydzieste piętro wyposażone jest w taras widokowy. Jeśli cierpicie na lęk wysokości, nie radzę Wam tam wchodzić. Wiecie, o którym budynku teraz mowa? Zastanówcie się chwilkę, macie trzydzieści sekund na odpowiedź!
Tuż pod naszą pierwszą atrakcją rozbrzmiewa uliczny gwar i muzyka. Pójdźmy za dźwiękiem. Ja już słyszę go coraz wyraźniej, a Wy? To muzyka Chopina, jego mazurek! Hm, a gdzie my teraz jesteśmy? Rozpoznajecie to miejsce? Znajdujemy się obok Muzeum Warszawy, które zajmuje aż jedenaście kamienic przy Rynku Starego Miasta. Skoro muzyka zaprowadziła nas w to miejsce, wejdźmy do środka i zwiedźmy główną wystawę. Możemy zobaczyć tu aż tysiąc warszawskich przedmiotów, w tym fotografie, pocztówki, obrazy… Dzięki tym rzeczom dowiemy się więcej o historii stolicy oraz osobach, które ją tworzyły. O rany, ilu rowerzystów! Piękna pogoda chyba zachęciła ludzi do rowerowych wypraw. Oraz do kąpieli w Wiśle! Jakaś dwójka właśnie wskoczyła do rzeki z uśmiechami na ustach.
Biel i czerwień to kolory charakterystyczne dla Polski. Pojawiają się nie tylko na symbolach narodowych. Zdobią także PGE Narodowy. Ta ogromna arena może pomieścić około sześćdziesięciu tysięcy osób. Została zbudowana wcale nie tak dawno, bo w dwa tysiące dwunastym roku, tuż przed Mistrzostwami Europy w Piłce Nożnej. Jednak tutaj odbywają się nie tylko mecze i inne sportowe wydarzenia. To miejsce idealne na wystawy, koncerty, wykłady, spotkania biznesowe oraz targi – również te książkowe. Warszawskie Targi Książki są idealną okazją do majowych spotkań z pisarzami i ilustratorami oraz do wzbogacenia swojej domowej biblioteczki. Nasz przewodnik szepcze mi do ucha, abym wspomniała jeszcze o tutejszej legendzie. Pół kobiecie, pół rybie, która uważnie strzeże brzegu Wisły. Z pewnością znacie tę dzielną strażniczkę.
Neony. Nie wiem, jak Wy, ale ja uwielbiam przyglądać się tym świecącym napisom oraz grafikom. Ależ one do nas mrugają, no spójrzcie tylko. Budynek przy Placu Konstytucji jest udekorowany „Siatkarką” rzucającą piłkę. To projekt neonu Jana Mucharskiego z tysiąc dziewięćset sześćdziesiątego roku. Właśnie w tym czasie Warszawa była najjaśniejszym miastem w całej Polsce! Szkoda, że większość neonów zniknęła już z pejzażu tego miasta… Teraz możemy podziwiać je w Muzeum Neonów na Pradze. Kiedy będziemy się tam wybierać, koniecznie zahaczymy o palmę daktylową na wysepce ronda de Gaulle’a. Podoba się Wam? A jak myślicie, co symbolizuje to drzewo? Czy można tam spotkać małpy?! I właśnie – czy na pewno jest ono prawdziwe?
O nie! Smyk musi już wracać! Jaka szkoda! To naprawdę świetny przewodnik, prawda? Ale zanim chłopiec wróci do rodziców, zabierze nas jeszcze między innymi do Centrum Nauki Kopernik i do Zamku Królewskiego. Odwiedzenie Łazienek i Grobu Nieznanego Żołnierza to chyba też nie najgorszy pomysł. Miejcie oczy szeroko otwarte! Coś czuję, że natrafimy na niespodziewane atrakcje oraz widoki. Smyk już poleciał, lecz tuż przed odlotem obiecał mi, że wróci. Wystarczy, że sięgniemy po pozycję „Warszawa. Piżamorama”, a on w okamgnieniu do nas dołączy.
„Warszawa. Piżamorama” to naprawdę fascynująca rzecz. W tej książce została zastosowana nie najmłodsza technika animacji o nazwie ombro cinema. Nasz mózg zostaje zrobiony w bambuko i ulega iluzji optycznej. Do pozycji dodana jest specjalna folia. Kiedy przykładamy ją do prążkowanych ilustracji i powoli przesuwamy od jednej krawędzi do drugiej, widzimy ruszające się chmury, pędzące samochody, płynące fale Wisły oraz biegające dzieci. Panowie Michaël Leblond i Frédérique Bertrand, francuscy twórcy, przybyli do Warszawy i tak bardzo się nią zachwycili, że postanowili zrobić książkę o tym mieście. Oglądanie ruchomych ilustracji dostarcza naprawdę dużą porcję frajdy, nie tylko tym najmłodszym czytelnikom. A oprócz tego możemy dowiedzieć się troszkę o naszej stolicy.
No dobra, ja wracam do przesuwania folii po obrazkach. A Wy koniecznie odwiedźcie Warszawę razem z małym przewodnikiem!