Otwieramy książkę, przewracamy stronę i widzimy napis – „Jest wojna”. Te dwa wyrazy od razu rzucają nam się w oczy, gdyż są one białe, napisane bardzo dużą czcionką na czarnym tle. I już wiemy, że nie będzie to cukierkowa lektura! Posuwamy się o krok dalej i spostrzegamy trzy gałązki, lecz tylko jedna z nich ma liście. Czytamy. „Widać jakieś pustkowie”. A na kolejnych stronach spostrzegamy dwie dziury, a w dziurach dwóch żołnierzy. Niestety, „są wrogami”!
To tylko początek książki, bo na kolejnej stronie widzimy tytuł i dwóch autorów. Tekst napisał Davide Cali, a ilustracje są sprawką Serge’a Blocha. Przewracamy kolejne kartki i czytamy, że wróg jest w dziurze, lecz żołnierz go nie widzi. Rano główny bohater budzi się i strzela w jego kierunku. Wróg również oddaje strzał. Przez resztę dnia każdy z wojowników nie wyściubia nawet nosa ze swojej kryjówki. Chociaż żołnierz jest głodny, nie rozpala ognia, ponieważ wróg mógłby to wykorzystać, podkraść się i go zabić. Jednak bardzo często głód przezwycięża strach i trzeba rozpalić ogień. Wtedy wróg również przygotowuje sobie jedzenie.
Wróg jest sam, żołnierz też. Cały czas trwa wojna. Wróg jest dziką bestią. Wszystkich zabija. „To jego wina, że jest wojna”. Jednak czemu zabija, skoro również ma rodzinę? Na to pytanie już Wam nie odpowiem. Na to pytanie odpowiecie sobie sami po przeczytaniu niezwykle mądrej i zmuszającej do refleksji lektury pod tytułem „Wróg”.
Jak to zazwyczaj bywa w książkach Davide’a Cali’ego i Serge’a Blocha, nie są one 'grubasami’ i każda z nich czegoś uczy. Ta sztuka pokazuje nam jak ważna jest tolerancja. I jak bardzo niepotrzebna jest wojna. Myślę, że „Wróg” kierowany jest głównie do osób wrażliwych, nie tylko tych małych. Dorośli również powinni przeczytać tę książkę. Nawet oni mogą się wzruszyć, choć po pierwszym rzucie oka na okładkę raczej nie sądzimy, że do czytania tej książki mogą dołączyć się łzy.
No dobrze, już koniec tych smutasów, chociaż takie tematy również są bardzo ważne! Teraz przejdziemy do ilustracji, wcześniej wspominanego, Serge’a Blocha. Pierwszą książką z jego ilustracjami, którą przeczytałam i obejrzałam była „Wielka historia małej kreski”. Więc kiedy tylko ujrzałam okładkę „Wroga”, od razu wiedziałam, że to Serge Bloch wykonał te obrazki (i nie myślcie sobie, że podpowiedział mi napis na okładce!). Ten pan ma naprawdę świetną kreskę!
A teraz czas na przekład! Tę książkę, podobnie jak historię wspomnianej już Kreski, przełożyła Katarzyna Skalska i zrobiła to w prosty i kapitalny sposób! Jeżeli zawierzyć jej tłumaczeniu, Davide Cali jest prawdziwym mistrzem, gdyż używając niewielu liter umie bardzo dużo przekazać!
Już zaczął się rok szkolny, więc zadam Wam pracę domową! Po przeczytaniu tej książki zastanówcie się, czy nie jesteście wrogami, niekoniecznie tymi z bronią w ręku.