dzieci młodzież

Young power! – czyli uwaga, nadchodzimy

Udostępnij:
Jestem strasznie ciekawa, ile wiosen już liczycie! Statystyki na moim blogu wskazują, że moje recenzje są czytane przez osoby powyżej trzydziestego roku życia. Hm, czyżby? Być może istnieją takie słupki, jednak ja w życiu nie widziałam ich na oczy. Ale intuicja i liczne głosy podpowiadają mi, że właśnie tak jest. No dobrze, a ile trzeba mieć lat, aby oddać się jakiejś pasji? Oczywiście nie ma takiej rzeczy, jak odpowiedni wiek. Niekiedy wystarczy posiąść umiejętność chodzenia, mówienia bądź czytania. Odkrycie pasji może być spowodowane dostrzeżeniem kropli talentu, długotrwałym poszukiwaniem albo odkryciem inspiracji. Co powiecie na mocny zastrzyk opowieści o młodych ludziach tryskających mądrością i zaangażowaniem? Zaczynajmy!
Wróćcie na moment do swojego wieku szkolnego. Przypomnijcie sobie szkolną gazetkę. Najczęściej zupełnie nie spełniała ona swojej roli, prawda? To niestety wciąż się nie zmieniło. Zaledwie garstkę osób intrygują posty o kolejnym konkursie świątecznym oraz świeżo pomalowanych ścianach. Zuzanna Kuffel również o tym wiedziała. Dlatego postawiła sobie cel o nazwie „odświeżenie szkolnej gazetki”. To były jej pierwsze poważne próby dziennikarskie. W gimnazjum stworzyła projekt polegający na wywiadach z uchodźcami mieszkającymi w Toruniu. Udało się jej również nakręcić pewien zmuszający do refleksji film. Kiedy Zuzia natknęła się w internecie na informację, że „New York Times” organizuje kurs dla młodych dziennikarzy, wysłała swoje zgłoszenie. Okazało się, że jej osiągnięcia zainteresowały redaktorów tej prestiżowej gazety. Jak się domyślacie, dziewczyna wyfrunęła do Nowego Jorku i wróciła z niego z plecakiem wypełnionym nowymi (niezwykłymi!) doświadczeniami. W końcu uczyła się od najlepszych. Miała też okazję biegać wśród żółtych taksówek, spacerować tuż obok drapaczy chmur i nacieszyć swoje oczy graffiti.
Pamiętacie może małego, zaledwie czteroletniego, chłopca, który zachwycił cały świat swoją grą na perkusji? Ten filmik widziało kilkaset milionów ludzi! Jeśli pamięć zrobiła Was teraz w bambuko, kliknijcie tutaj. Ale obiecajcie, że za chwilkę wrócicie! Już jesteście? No to ekstra, kontynuujmy. Kiedy Igor Falecki miał około trzydziestu sześciu miesięcy, wystukiwał rytm muzyki na praktycznie każdym napotkanym przedmiocie. Ulubieńcem była książka kucharska mamy. Niedługo później w ogromnym (naprawdę ogromnym!) worku Święty Mikołaj przyniósł mu perkusję. Igor spędzał z nią praktycznie każdą chwilę. Zdobywał nowych adoratorów, którzy z wielką uwagą śledzili jego poczynania. Jako sześciolatek miał na koncie aż sześćdziesiąt koncertów. Nawet wypuszczono w świat limitowaną edycję pałeczek do gry z jego autografem. Amerykańska telewizja okrzyknęła go „geniuszem perkusji”. W jego dziewiętnastoletniej biografii pojawiają się zarówno koncerty z orkiestrą symfoniczną, jak i te z raperami. Aktualnie trwają intensywne przygotowania do płyty Igora. Myślicie, że trafi na Waszą półkę?
Kiedy Oliwia Smektała miała pięć lat, mama zapisała ją na akrobatykę oraz na basen. Okazało się, że łatwo da się połączyć te dwie rzeczy. I tak w życiu naszej pływaczki narodziło się pływanie synchroniczne. Wiecie, co to za dyscyplina? Spokojnie, ja też nie wiedziałam. W tym fikuśnym sporcie liczą się detale – makijaż, cekiny, ale przede wszystkim zachwycające ruchy. To pewnego rodzaju przedstawienie w teatrze, lecz pod wodą. Ma również wiele wspólnego z tańcem. Oliwia jest nie tylko specjalistką od pływania synchronicznego. Ćwiczy także pływanie szybkie (takie na czas). Wiele osób doradza jej, aby wybrała jeden rodzaj sportu, jednak ona nie zamierza się ograniczać, choć wymaga to mnóstwo czasu i poświęcenia. Pięć lat temu wytropiła ją pewna trenerka z Poznania – oddalonego o dziewięćdziesiąt kilometrów od miejscowości Oliwii. Dziewczyna postanowiła skorzystać z tej okazji, dlatego cztery razy w tygodniu wraca do domu godzinę przed północą. Konkurs na perfekcyjną naukę w samochodzie wygrałaby z taką łatwością, z jaką zwycięża w mistrzostwach. W czerwcu okazała się najlepszą polską pływaczką synchroniczną we wszystkich możliwych kategoriach. Natomiast jeśli chodzi o pływanie szybkie, podczas finałów zaliczyła swoją życiówkę. Do medalu zabrakło jej dwudziestu setnych sekundy. Sądzę, że i tak należą się jej ogromne brawa.
Skoro siedzimy już w bańce o nazwie „sport”, koniecznie muszę wspomnieć o Michale Karbowniku. Odkrył on swoją pasję sto metrów przed domem, na boisku. Wspomnę, że temat piłki nożnej jest mi bliski, ponieważ mój brat Bartek to zapalony zawodnik. Znał historię Michała znacznie wcześniej niż ja! No dobrze, wróćmy do naszego bohatera. Największa organizacja piłkarska w Europie, czyli UEFA, wyróżniła go, umieszczając jego nazwisko na liście pięćdziesięciu młodych piłkarzy, którzy mogą dużo osiągnąć w dwa tysiące dwudziestym roku. Koledzy mówili, że jest „bramkostrzelny”, choć aktualnie zajmuje pozycję lewego obrońcy. Gdy Michał miał jedenaście lat, trafił do Młodzika Radom, gdzie dojazdy zajmowały mu strasznie dużo czasu. Po kilku latach został wywęszony w Młodej Legii. A wtedy już dzieliła go niedługa droga od tego, aby zostać najmłodszym graczem Legii Warszawa. Jeżeli jesteście fanami Ekstraklasy, z pewnością go kojarzycie. W końcu debiut Michała na warszawskiej „dorosłej” murawie był wyśmienity!
Jestem przekonana, że niecały rok temu o Wasze uszy obiła się informacja na temat odważnej dziewczyny, która strajkowała pod Sejmem. Tak, nie mylicie się – mowa o Indze Zasowskiej. Nasza bohaterka postanowiła wziąć przykład z ciut starszej od siebie Grety Thunberg. Obiecała sobie, że wakacje poświęci na walkę o planetę. Kiedy opowiedziała o swoim pomyśle mamie, uzyskała ogromne wsparcie. W piątki wspólnie jeździły do Warszawy (oczywiście pociągiem), aby zwrócić uwagę ludzi na to, jak wielką krzywdę wyrządzamy Ziemi. Czas spowodował, że do Ingi przyłączali się kolejni strajkowicze. Jedną dziewczynę z warkoczami i transparentem można było przeoczyć, jednak całego tłumu – już niekoniecznie. Po wakacjach Inga, po namowie pani dyrektor, postanowiła kontynuować swoją akcję w szkole. Założyła kółko ekologiczne. Aktualnie celem niewielkiej gromadki jest zasadzenie drzew. Myślę, że każdy z nas jeszcze sporo usłyszy o Indze.
Czy znacie historię każdego przedmiotu w swoim domu? Maciej Zawistowski może na to pytanie odpowiedzieć kiwając głową w dół i w górę. Jego biurkiem jest stół kuchenny, który niegdyś służył prababci do przyrządzania obiadów. W szafie wiszą na wieszakach ubrania liczące nawet sto lat. W zasięgu jego wzroku znajdują się również krzesła z przedwojennej obory. Jutrzyna jest historią na trzytomową opowieść. To malutka wieś zamieszkana przez zaledwie trzysta osób. Wśród nich jest także Maciek. Chłopak odwiedza swoich sąsiadów i rozpoczyna rozmowę zdaniem: „Proszę, opowiedz mi historię swojego życia”. Niektórych musi lekko ciągnąć za język, ale zdarzają się też osoby, które wyjawią Maćkowi nawet sekrety swoich tajemniczych romansów. Do tych drugich zdecydowanie należy pradziadek Maćka. Trzeba zaznaczyć, że starszy pan może być dumny ze swojego prawnuka. Chłopak ma na swoim koncie już muzealną wystawę! Wszystkich nas, czytelników, zachęca do rozmowy z sędziwymi członkami naszych rodzin. Na gazety, albumy i archiwa zawsze będziemy mieć czas. Jednak prababcie lub wujkowie mogą nam niespodziewanie zniknąć.
W książce „Young power!” znajduje się też dziewczyna z burzą jasnych loków na głowie, które rano przyprawiają ją o lekki zawrót głowy. Ta trzynastolatka (no dobra, już za lada moment czternastolatka!) nie szczędzi sobie snu, czego nie może powiedzieć o słodyczach. Nadrabia je filmikami o pieskach. Kiedy była w wieku przedszkolnym, pochłonęło ją rysowanie. Trzyma na swoim biurku mnóstwo ołówków, jednak używa tylko dwóch, z czego wkład do jednego z nich ciągle jest połamany – taka z niej ciapa. Nie jest dobra w utrzymywaniu porządku w szafkach. Ale na jej regale z książkami nie znajdziecie bałaganu. Nieco brakuje jej cierpliwości, dlatego gdy zbliżają się jej urodziny, co chwilę pyta rodziców o prezent. I najczęściej dostaje go kilka dni przed świętowaniem. Ona i sport raczej nie darzą się sympatią, jednak mama i tata powtarzają jej, aby poćwiczyła. Ponad trzy lata temu założyła książkowego bloga. Znacie może tę dziewczynę? Bo ja muszę przyznać, że nigdy wcześniej o niej nie słyszałam 🙂
Justyna Suchecka, specjalistka od edukacji, swoją debiutancką książką chciała powiedzieć, że wcale nie trzeba być dorosłym, aby robić superowe rzeczy. Autorka tak bardzo polubiła rozmowy z młodymi ludźmi, że postanowiła dorzucić jeden bonus. „Young power!” to trzydzieści jeden opowieści o nastoletnich osobach, które postanowiły wyskoczyć ponad linię przeciętności. Inspirują, zachwycają i przede wszystkim – działają! Dzięki dzisiejszej pozycji dowiecie się, w jaki sposób można łatwo zbadać glebę, dlaczego samolot latający do tyłu jest potrzebny, jaką rolę może odegrać w życiu muzyka oraz historia przodków i jak zrobić czekoladowy krem bez oleju palmowego. Chciałabym też zaznaczyć, że naprawdę warto chwalić się swoim talentem oraz pracą. Z pewnością kryją się w Was (lub w Waszych dzieciach) arcyciekawe pasje!
A, i jeszcze jedno! Rozejrzyjcie się. Może są wokół Was zdolne osoby, które potrzebują wsparcia?

Tytuł – Young power! 30 historii o tym, jak młodzi zmieniają świat
Tekst – Justyna Suchecka
Bohaterowie – Jarek Brodecki, Igor Falecki, Viki Gabor, Janek Gawroński, Zuzanna Granek, Zuzanna Jabłońska, Justyna Jaworska, Michał Karbownik, Zofia Kierner, Julia Kosińska | Kalina Wiśniewska | Mateusz Malikowski, Kamil Kośnik | Kuba Twardowski | Kacper Orłowski, Zuzanna Kuffel, Ignacy Kus, Piotr Lazarek, Oskar Makowski, Milena Matujewicz, Jan Modrzyński, Maja Mulak, Aleksandra Maria Oto, Uczniowie z Pielgrzymowic, Tymon Radzik, Anna Skierska, Oliwia Smektała, Ola „Asolka” Sobol, Maja Sołtysik, Władysław Sowul, Kira Sukhoboichenko, Iga Świątek, Inga Zasowska, Maciej Zawistowski, Szymon Ziemicki
Ilustracje – Ola i Kamila Romaniak
Wydawnictwo Znak Emotikon, Warszawa, 2020