Wszyscy wiedzą, że drzewa od milionów lat odgrywają bardzo ważną rolę. Te kolosy wśród roślin nie tylko cieszą oczy miłośników przyrody. Między innymi, to także dzięki nim możemy oddychać. Są one również schronieniem wielu zwierząt, i nie tylko tych widzianych na pierwszy rzut oka! Drzewa to też źródło tak potrzebnego przecież drewna. Na ich przykładzie doskonale można pokazać moc natury. Próbka mocy? Proszę bardzo. Z jednego, malutkiego nasionka potrafi wyrosnąć ogromne drzewo, pod cieniem którego mógłby schować się nawet największy dinozaur! Zdarzają się nawet i takie na 43 hektary! Tak, ja też wybałuszyłam oczy, kiedy ujrzałam tę liczbę.
Wybierzmy się wspólnie do lasu! Weźmy po pachę butelkę z wodą i książkę „Drzewa”, zapewniam Was, że się przyda. W drogę Moi Drodzy Czytelnicy!
Na samym początku przycupnijmy sobie przy banianie. Nie, nie będziemy zajadać się bananami. Jest wiele odmian banianów. Hmn, może wybierzmy ten z pniami, które powstały z wiszących korzeni naszego baniana. Na samym początku – kiedy ujrzałam ilustrację znajdującą się poniżej – od razu pomyślałam, że nasz banian to kilka drzew połączonych gałęziami. Ha, i byłam w dużym błędzie! To jedno drzewo, które ma tak bardzo rozłożyste gałęzie, że muszą one 'wytwarzać’ sobie własne, małe pnie, dzięki którym będą mogły utrzymać się nad ziemią, a nie na niej. Trzeba przyznać, że sprytna to roślinka!
O, patrzcie, jaki świetny baobab! A wiecie, że jego baobabowy braciszek aktualnie jest niezwykle przytulnym pubem? Taki jest ogromny! Właśnie w ten sposób właściciel baobabu wykorzystał jedną z dwóch naturalnych grot w spróchniałym pniu. Druga jest piwniczką na wino. Wnętrze baobabu idealnie się do tego nadaje, ponieważ zawsze panuje w nim temperatura wynosząca 22°C. To musi być wielka frajda – wejść do środka drzewa!
W koronach drzew mieszka cała masa przeróżnych zwierząt. Moją szczególną sympatię wzbudziły dwa spośród przedstawionych – czepiak czarci oraz leniwiec trójpalczasty. Otóż czepiak ma trzy ręce. Tą trzecią jest chwytny ogon, którego używa, jak dodatkową rękę. Natomiast leniwiec… no cóż, zawsze mam słabość do słodziutkich twarzyczek takich zwierzątek. Zdradzę także, że leniwiec pokazany na ilustracji bardzo przypomina mi mojego wujka, ale myślę, że wujek nie byłby zadowolony, gdybym ten temat rozwinęła, więc postawię tutaj kropkę.
O, mam pomysł! Wybierzmy się teraz pod Hyperion, najwyższą sekwoję na świecie. Nasza sekwoja mierzy aż… 115,6 metra! Znajduje się w Kalifornii, w USA. Jest wyższa od Statuy Wolności, która sięga do wysokości 93 metrów. Ba, przerosła nawet i Big Ben wyższy od słynnej Statuy o 3 metry. Niezła z niej zawodniczka! Dla porównania dodam, że dom jednorodzinny mierzy około 6 metrów, co oznacza, że nasza rekordzistka jest od niego prawie dwadzieścia razy większa! Gdyby drzewa umiały czytać, od razu przesłałabym kolosalnej sekwoi list z gratulacjami.
Odwiedźmy teraz drwali. Przyznam szczerze, że ja osobiście nie chciałabym wykonywać tego zawodu. Codziennie musiałabym niszczyć życie drzew. Ale są i tacy twardziele, którzy go wykonują. Dzisiaj wycinanie drzew jest o wiele łatwiejsze niż kiedyś, wystarczy tylko wziąć pilarkę łańcuchową, rachu-ciachu i już. Oczywiście trzeba się przy tym nieźle natrudzić, ale kiedyś to dopiero była robota. W czasach pił ręcznych i siekier drwale tracili aż 9 tysięcy kalorii dziennie! Ależ później przyjemnie musiało się jeść te wszystkie pyszności.
A skoro odwiedziliśmy już drwali, to wybierzmy się do Japończyków. A konkretnie – do Japończyków, którzy zajmują się sztuką bonsai. Sztuka ta polega na umiejętnym pielęgnowaniu drzewka. Każda roślinka bonsai musi być jak najmniejsza, a jej gałęzie muszą układać się w odpowiedni sposób, zależy to od stylu. Należy zaznaczyć, że wygląda to naprawdę uroczo. Bardzo chciałabym mieć takie drzewko w pokoju!
Drzewa to nie tylko kolosalne rośliny. Istnieje przecież Darwinowskie Drzewo Życia, czy też drzewo genealogiczne. Mnie zawsze niezwykle interesują drzewa genealogiczne. A jeszcze jeśli są tak świetnie przedstawione, jak w naszej książce, to już w ogóle bomba! Spędziłam naprawdę dużo czasu na prześledzeniu twarzy wszystkich osób z rodziny Zalewskich. Najbardziej moją uwagę przykuł Otto, łasuch wciśnięty w strój marynarza. Możecie zobaczyć go na dole po lewej stronie. No czyż on nie jest sympatyczny?!
Dobrze, już koniec tego zdradzania! Aby dowiedzieć się o drzewach jeszcze więcej, koniecznie musicie sięgnąć po książkę „Drzewa”. Jeśli zobaczycie ją na półce którejś z księgarni, z pewnością nie będziecie mieli wątpliwości, że to ona, jedyna w swoim rodzaju. Dla podpowiedzi dodam, że na okładce ma wyrysowane drzewko z oczami i zębami. Tak, zgadliście. To ent!
Autorami „Drzew” są Piotr Socha oraz Wojciech Grajkowski. Pewnie znacie tych panów z ich poprzedniej książki pod tytułem „Pszczoły” (pisałam o niej tutaj). Coś czuję – i zresztą nie tylko ja – że sukces „Pszczół” się powtórzy. „Drzewa” to znakomite wydawnictwo zilustrowane z wielkim poczuciem humoru oraz ogromną dokładnością. Książka przedstawiona jest w formie sędziwego atlasu botanicznego, więc tutaj liczy się każdy szczegół, każda igiełka, każdy listek! Wyszło to panu Piotrowi fenomenalnie. To przyzna każdy, kto tylko weźmie do ręki tę książkę. A skoro trzymamy już w książkę w ręku, otwórzmy ją. Szybko przekonamy się, że wyrósł w niej las arcyciekawych informacji. Las ten w lekki i równie zabawny sposób wypielęgnował pan Wojciech. No cóż, pan Piotr i pan Wojtek to po prostu świetny duet!
Ta pozycja jest tak wspaniała, że po prostu musicie po nią sięgnąć, koniecznie!