Od małego konsekwentnie jesteśmy uczeni, że zdrowie psychiczne to coś, o co nie trzeba dbać w nadmiarze. Weź się w garść. Wymyślasz. Nie histeryzuj. Przestań stwarzać problemy. Ogarnij się. Już w przedszkolu dowiadujemy się, że płakanie to powód do wstydu, a słabości można wyśmiewać bez żadnych konsekwencji. Rodzice zapisują nas na różne zajęcia sportowe, aby wzmocnić nasze ciała. Latem pamiętają o nakładaniu kremu z filtrem, a zimą nie zapominają o dawce witaminy C na wzmocnienie odporności. Ale nierzadko zdarza się, że właśnie zapominają o wyposażeniu swoich dzieci w wiedzę o emocjach oraz eksplorowaniu swojego wnętrza. Zapisanie swojego dziecka do pediatry przychodzi im bez najmniejszych trudności. Z psychologiem sytuacja wygląda nieco inaczej.
Jeśli podglądacie mnie już od dłuższego czasu, całkiem możliwe, że zauważyliście, że nie jestem osobą, która lubi milczeć. Gdy coś mnie zdenerwuje, powiem o tym bez chwili zawahania. Mało co irytuje mnie tak bardzo, jak bodyshaming – przysięgam! Ten rodzaj przemocy, mający na celu zawstydzenie, ośmieszenie lub poniżenie ze względu na wygląd, jest spotykany zatrważająco często. Wiedzieliście, że w wieku jedenastu lat „za grube” czuje się aż trzydzieści dziewięć procent dziewcząt?! Potem jest tylko gorzej. Aż pięćdziesiąt dwa procent piętnastolatek wstydzi się swojego ciała. Najczęściej dzieje się to przez komentarze z zewnątrz. Na własnej skórze doświadczyła tego Angelika Fredrich. Angelika słyszała od babci, że ma pulchną twarz. Od cioci, że jest za gruba. Sama przeglądała się w lustrze i wydawało jej się, że koszulka za bardzo się na niej opina. I tak właśnie rozpoczęła się lawina nieszczęść w życiu Angeliki. W jego najtrudniejszym momencie waga Angelika była przerażająco niska. Co więcej, dwadzieścia kilogramów później wciąż nie można było ją nazwać odpowiednią. Głodzenie się, wyrzucanie jedzenia, dziury w pamięci i bezustany brak sił stały się codziennością. Potem dołączyły także niepokojące rany na nadgarstkach. Na całe szczęście Angelice udało się z tego wyjść. Teraz tworzy jedną trzecią składu Nastoletniego Azylu – miejsca w sieci, które daje przestrzeń na rozmowy o zdrowiu psychicznym. Ale uwaga, uwaga! Zostańcie ze mną do końca, ponieważ w ostatnim akapicie czeka na Was niespodzianka. Tak, związana między innymi z Angeliką.
Doskonale pamiętam, gdy pewnego dnia przeczytałam w social mediach o inicjatywie Rumianki i Bratki. Wówczas covid zbierał obfite żniwa, a my wszyscy tkwiliśmy w samym środku lockdownu. Wtedy uwypukliła się masa problemów różnego rodzaju. Na przykład wzrósł procent osób doświadczających przemocy domowej. Całe rodziny zostały zamknięte ze swoimi oprawcami. Bały się prosić o pomoc lub po prostu nie miały takiej możliwości. Krysia Paszko postanowiła wyjść temu naprzeciw. Licealistka (tak – licealistka!) założyła „sklep z kosmetykami” o nazwie Rumianki i Bratki. Już na jego stronie możemy przeczytać, że jeżeli zaufamy marce, otrzymamy specyfiki, które z pewnością nam pomogą. Wspomniane specyfiki to w tym wypadku rozmowa, wizyta psychologa, czy też natychmiastowa interwencja policji. Wystarczy podać swój adres, numer telefonu „dla kuriera” i spodziewać się pukania do drzwi. Muszę Wam przyznać, że jestem pełna podziwu dla Krysi. Praktycznie do razu zaczęła współpracować z różnymi specjalistami, fundacjami oraz policją i dzięki temu pomogła setkom – o ile nie tysiącom! – osób.
Zapewne nie raz usłyszeliście, jak ktoś wypowiada słowa: „Przestań się tak wiercić, co ty, masz ADHD?!”. W naszych głowach ADHD – czyli zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi – kojarzy się z rozbrykanym uczniem podstawówki, który hasa po całej klasie w trakcie lekcji i nie może opanować skumulowanych w sobie ogromnych pokładów energii. Piotr Masierak nie był takim dzieckiem. Przeszkadzanie nie przytrafiało mu się zbyt często. Prawie wcale. Kolekcjonował dobre stopnie, huśtał się na krzesłach i potwornie nudził na lekcjach, dlatego z wielką starannością zamalowywał marginesy w zeszytach. Był zagubiony odkąd sięga pamięcią. Już w gimnazjum wpadł w wir imprez i trwał w nim przez dobre kilka lat. Stawał na głowie, aby choć trochę dopasować się do innych. Drzemała w nim ogromna wrażliwość i ponadprzeciętna melancholia, o czym oczywiście nie można powiedzieć niczego złego, jednak w połączeniu ze stanami lękowymi, ciągłym przytłoczeniem, nieodpowiednio postawioną diagnozą, dziesięcioletnią bezsennością, a potem myślami samobójczymi, one także stanowiły pewien problem. O tym, że ma ADHD, Piotr dowiedział się już jako dorosły. Doskonale zdaje sobie sprawę z obecności stereotypów krążących wokół tego zaburzenia, dlatego chce pokazać jego prawdziwą twarz.
Na pewno każdy z Was choć raz doświadczył w swoim życiu straty. Chyba wszyscy się zgodzimy, że jej najbardziej bolesną odsłoną jest śmierć bliskiej osoby. Sama nigdy tego nie doświadczyłam, jednak Karolina Jonderko miała dużo mniej szczęścia. W ciągu trzech lat straciła aż siedmiu członków rodziny, w tym mamę i babcię. Najpierw całą swoją uwagę poświęciła suczce Tsunami, która tak naprawdę spożywała lepsze posiłki niż sama Karolina. Potem natomiast żałobę przekuła w proces twórczy. Odszukiwała w szafie ubrania należące do jej mamy, zakładała je i robiła sobie zdjęcie na tle białej ściany. Nawet nie przyszło jej do głowy, że zamieni się to kiedyś w cykl fotograficzny. Taki pomysł podsunął promotor jej licencjatu na filmówce. Udało się! Okazało się, że był to strzał w dziesiętkę. Mało tego, projekt zdobył niemałe zainteresowanie i wzbudził mnóstwo emocji w odbiorcach. Jeszcze wtedy Karolina nie wiedziała, że choruje na depresję. Teraz jest autorką fotografii, które dają do myślenia i bezpośrednio nawiązują do zdrowia psychicznego.
Jak już pewnie dawno zauważyliście, coraz więcej osób mówi o tym, że korzysta z pomocy psychologa bądź psychiatry. Wiele osób posiada mylne przekonanie, że aby wybrać się do specjalisty, musimy mieć problemy ogromnej wagi. To nieprawda. Odczuwacie ciągły niepokój? Macie zaniżoną samoocenę? Nie potraficie się wyciszyć? Rozpoznanie własnych emocji sprawia Wam trudności? Poproście o pomoc. Tomek Bilicki oraz Lucyna Kicińska podpowiedzą Wam, jak to zrobić i do kogo się zgłosić. Zaprzeczą także wielu mitom odnoszącym się do terapii oraz wizyt u psychologa czy też psychiatry. Oboje mają do czynienia z młodzieżą, która przychodzi do nich z własnymi problemami. Często już na wstępie słyszą: „Nie wiem, co się ze mną dzieje, ale…”. Jeśli Wy lub Wasi bliscy również nie wiecie, co się z Wami dzieje, jednak przeczuwacie, że coś jest nie tak – nie zwlekajcie.
Temat zdrowia psychicznego to oczywiście temat rzeka. Justyna Suchecka wie o tym doskonale. Nie będę ukrywać, że darzę Justynę wielką sympatią. Los połączył nas ze sobą cztery lata temu i mam nadzieję, że już nigdy nas nie rozdzieli. Dwa lata temu, wraz z premierą książki „Young power!”, stałam się „dzieckiem” Justyny. I jak na porządne dziecko przystało, wyczekiwałam jej kolejnej książki z olbrzymią niecierpliwością. Czy było warto czekać? Oczywiście, że tak. „Nie powiem ci, że wszystko będzie dobrze” to pozycja, która powinna trafić w ręce każdego. Powtórzę – każdego. Z wszystkich osiemnastu rozdziałów możemy wyciągnąć coś dla siebie. Dowiecie się, jak zadbać o higienę cyfrową, w jaki sposób ograniczyć stres, jak zareagować na atak paniki, czy też co zrobić, aby wejść w dialog ze swoim ciałem. Poszerzycie swoją wiedzą o tematy związane z neuronietypowością, doświadczaniem nudy, chorobą afektywną dwubiegunową oraz samookaleczaniem. Zobaczycie, w jaki sposób być sojuszniczką lub sojusznikiem osób LGBT+ lub gdzie szukać pomocy przy coming oucie.
Czy książka „Nie powiem ci, że wszystko będzie dobrze” to poradnik? Nie. Idąc śladem Michała Nogasia, nazwałabym ją bardziej przewodnikiem. Przystankiem na drodze do mety z napisem „Dbanie o siebie”. Dzięki współpracy ze specjalistami oraz osobami zmagającymi się z zaburzeniami bądź chorobami psychicznymi, Justyna Suchecka stworzyła książkę, która już na zawsze zapisze się w historii jako ta niezwykle ważna. Od tego już nie ma odwrotu!
No dobrze, a na koniec obiecana niespodzianka 🙂 Już 31 marca będę miała przyjemność poprowadzić spotkanie z Justyną. Co więcej, jako gościni specjalna pojawi się Angelika Fredrich. A to wszystko wydarzy się w Faktycznym Domu Kultury w Warszawie o godzinie dziewiętnastej. Tutaj podrzucam Wam link, kliknijcie! Potraktujcie to spotkanie jako prezent dla samych siebie w wigilię Dnia Dziecka. Bo przecież każdy powód o zadbanie o swoje zdrowie psychiczne jest dobry, prawda? Do zobaczenia!